piątek, 26 grudnia 2014

Biedny, kto gwiazd nie widzi bez uderzenia w zęby.

Biegasz, pędzisz, gonisz. Coraz szybciej i szybciej. W sumie to już nie wiesz po co
i dokąd. Po prostu, przed siebie. Przecież taki jest świat, tak dzisiaj żyją ludzie. Chcesz być inny? Będą wytykać Cię palcami. A chyba nikt tego nie pragnie. Dlatego, chcąc nie chcąc, trwasz w tym pościgu za Bóg wie czym.
Po pewnym czasie się przyzwyczajasz. Już nie przeszkadza Ci niedosypianie. Nauczyłeś się jeść w pośpiechu, a przyjaciół zbywasz wiecznym: "kiedyś się spotkamy". Po pewnym czasie przestają dzwonić, bo i po co. Nikt nie lubi być olewanym. Nawet najbliżsi.
Zanim się obejrzałeś, zostałeś praktycznie sam. Odzywają się już tylko Ci, którzy muszą albo są niezwykle zdeterminowani.Ciągle mają nadzieję, że coś się w końcu zmieni. Że pewnego pięknego dnia przejrzysz na oczy i dostrzeżesz, że biegnie się do określonego punktu, a nie dla samego odrywania stóp od ziemi.
Musisz dostać porządne lanie, by wreszcie to zrozumieć. Niespodziewanie, budzisz się
w środku nocy i nie jesteś w stanie ponownie zasnąć. Masz dość leżenia i gapienia się
w sufit. Postanawiasz wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Jest mroźno, ale orzeźwiająco. Pierwszy raz od wieków nigdzie się nie spieszysz. Zaczynasz włóczyć się bez celu, byle tylko się zmęczyć i później przespać choć parę chwil.
I nagle przypominasz sobie jak w dzieciństwie nieskutecznie uczono Cię odszukiwania Wielkiego Wozu. Podnosisz głowę i patrzysz. Wręcz gapisz się na te maleńkie kropki, rozsiane na całym niebie. I nie możesz się im nadziwić.
Ile było takich nocy, kiedy wracałeś zmęczony do domu i nawet nie pomyślałeś, by podnieść wzrok? A ile było takich dni, gdy nie dostrzegłeś, że nieznajomy na ulicy obdarował Cię pięknym uśmiechem? Czasem wystarczy niewiele.


niedziela, 26 października 2014

Wszystko na pół!

Jesteś samowystarczalny.Wiesz, że na sobie możesz polegać, że nie dasz plamy
i odpowiedzialnie podejdziesz do każdego powierzonego Ci zadania. Twoja samodycyplina
i kontrola nad sytuacją zasługuje na podziw. Nie przyszło to łatwo. Musiałeś wyćwiczyć swoje ciało i umysł, by chciały się Ciebie słuchać. I kiedy wreszcie tak się stało, oduczyłeś się współpracy, która mogłaby zniszczyć Twój misternie przygotowywany plan.
Dlatego ludzi trzymasz na dystans. Dzielisz się z nimi, tylko wtedy, gdy jest to naprawdę niezbędne. Uważasz, że prędzej czy później i tak zawalą, a Ty będziesz musiał naprawiać ich błędy. Więc prewencyjnie do tych błędów nie dopuszczasz. Tak samo jak nie dopuszczasz do siebie myśli, by ktoś w ogóle mógł działać tak dobrze jak Ty.
Aż wreszcie Twoja perfekcyjna machina powoli przestaje działać na pełnych obrotach. A tu jakaś śrubka wypadnie, a tu jakiś pasek się urwie. Nie masz pojęcia jak to się stało, że Twoje perpetuum mobile zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Z całych sił próbujesz przywrócić mu dawną świetność, lecz przynosi to tylko odwrotny skutek. Jesteś coraz bardziej sfrustrowany, a pracy jedynie przybywa.
I wtedy pojawia się myśl, którą przez tyle czasu systematycznie od siebie odsuwałeś. A może jednak inni ludzie też coś umieją? Może warto zaryzykować i obdarzyć ich zaufaniem? Może wystarczy wyciągnąć do nich swą dłoń i podzielić się sobą?
A gdy już tego dokonasz, możesz przekonać się, że tylko dzieląc z kim życie, masz szansę przeżyć je w pełni. Ta druga osoba pokaże Ci perspektywę, o której dotąd nie miałeś pojęcia. Ubogaci Cię tak, że już nigdy nie będziesz tym samym człowiekiem. A przede wszystkim umocni, gdy Twoje siły zaczną słabnąć. Bo pół trudności to już nie cała!

środa, 24 września 2014

Ludzi nie można zmienić, myślenie o nich-tak!

Masz dość. Tych wiecznych pretensji, kłótni, przytyków. Tego, że zawsze macie inne zdanie na praktycznie każdy temat. Tego, że Twoje starania nie są doceniane. Frustrujesz się i tą frustracją zatruwasz ludzi wokoło. Nie jest ważne, żę często są oni Bogu ducha winni. Ty po prostu musisz sobie pogadać i  ponarzekać jak bardzo nie rozumiesz zachowań drugiej strony. Produkujesz negatywne emocje, które prowadzą donikąd.
Błędnie sądzisz, że ludzi można zmienić i stąd wynika ciągłe niezadowolenie i wprowadzanie niezgody w całym swoim otoczeniu. Jeśli inni ani myślą podporządkować się temu, co chciałbyś im narzucić albo po chwili zmian wracają do dawnych nawyków, stajesz się wściekły, niecierpliwy i agresywny. Tworzysz idealną wizję drugiego człowieka i na siłę chcesz, by on stawał się właśnie taki. Nie jesteś w stanie zrozumieć, że to nie do Ciebie należy kreacja innego charakteru.
Aż przychodzi opamiętanie. Moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że nie jest Ci dane decydować o biegu życia innej, niezależnej jednostki.
To już jest jakiś progres. Tyle, że sama świadomość tego, że nie możesz oczekiwać zmian
w drugim człowieku zgodnie ze swoją wizją nie daje Ci jeszcze spokoju. Dalej jesteś znerwicowany, a relacja, która powinna ubogacać, niszczy. Zastanawiasz się co możesz zdziałać, starasz się i nic. Tracisz tylko energię, a poziom Twojej frustracji wcale nie maleje.
I tak będzie dopóki nie zrozumiesz jednej bardzo ważnej i z pozoru prostej zasady: Ludzi nie można zmienić, myślenie o nich tak! Nie jesteś w stanie spowodować zmiany w człowieku, szczególnie, gdy jest do czegoś bardzo mocno przyzwyczajony. Jednak to tylko od Ciebie zależy jak będziesz tego drugiego człowieka postrzegał, jak o nim mówił i sądził. A chyba nie trzeba Ci tłumaczyć, że im lepiej zaczniesz o nim myśleć, tym mniej będzie w Tobie negatywnych emocji. Staniesz się zdrowszy, a wraz z Tobą całe otoczenie i relacje. Nikt nie powiedział, że stanie się to od razu. Ale nawet dziecko wie, że im większy wysiłek, tym większa radość ze zwycięstwa!



środa, 10 września 2014

Czy widzisz te dwie blizny? To ślad po moich skrzydłach.

Możesz latać, coraz wyżej i wyżej, granice nie istnieją, grawitacja przestaje mieć znaczenie. Dajesz się ponieść, wiatr delikatnie smaga Twe policzki. Delektujesz się tym błogostanem,
 z nadzieją, że będzie trwał wiecznie. Jednak za długo żyjesz na tym świecie, by łudzić się, że to możliwe. Realizm wygrywa i spadasz na ziemię.
Nie dałeś szansy swoim marzeniom. Nawet nie pozwoliłeś rozwinąć im skrzydeł. Wolałeś uciąć je przy samym ciele, tak by już nigd nie odrosły. Dlaczego? Ze strachu przed rozczarowaniem. Bojąc się, że zaprojektowane w głowie wizje nijak będą miały się do otaczającej Cię rzeczywistości. Łatwiej było się z nimi pożegnać niż pozwolić szybować.
Wiadomo, turbulencje są nieuniknione. I Ciebie by spotkały. Pewnie nie jeden raz zmoczyłbyś swoje delikatne piórka. Zapewne czekałyby na Ciebie burze z szalejącymi wokoło piorunami. Nie obyłoby się bez poszukiwania schronienia, żeby przetrwać trudne warunki.
Ale kto powiedział, że latanie jest łatwe? Każdy zna historie katastrof powietrznych, które wpłynęły na dzieje ludzkości. Zaczęło się już od Ikara. Jednak to nie spowodowało, że ludzie przestali podróżować. Co najwyżej są ostrożniejsi i wykupują lepsze ubezpieczenie.
Tak więc daj sobie szansę. Uciąłeś skrzydła, ale one jeszcze mogą odrosnąć. Jeśli tylko im na to pozwolisz. I jeśli się zdecydujesz, przypomnisz sobie jak cudnym stanem jest wolność. Gdy nie krępują Cię ściany, dachy, okna ani drzwi. Kiedy możesz być sam ze sobą i swymi myślami. A myśli te fruną ku górze.


piątek, 29 sierpnia 2014

Nigdy nie mów nigdy.

Do pewnych wydarzeń nigdy nie dopuścisz. Są niezgodne z Twoim światopoglądem, dalekie od wizji wykreowanej przez otoczenie, sprzeczne z planem, jaki od dawna sobie założyłeś. Choćby łamali Cię kołem, Ty się nie dasz. Bo istnieją zakorzenione w Twej głowie przekonania, których zmienić nie sposób. Niejeden człowiek może pozazdrościć Ci takiej pewności i wiary we własną samokontrolę.
Brzdęk. Ktoś rzucił kamieniem w nieskazitelną dotąd szybę. Ryska wydaje się niewielka. Pewnie wielu mało spostrzegawczych przechodniów nie dostrzeże skazy. Jednak dla Ciebie jest ona katastrofą wobec której nie umiesz przejść obojętnie. Twoja starannie chroniona szklana tafla już nigdy nie będzie taka sama.
Wydawało Ci się to niemożliwe. Sądziłeś, że skoro coś sobie założyłeś, to plan na pewno zostanie zrealizowany. Inna opcja była nie do przyjęcia. Ślepo wierzyłeś w swoją siłę i nie przyjmowałeś do wiadomości, że ona mogłaby Cię zawieść.
Zapomniałeś o jednym ważnym czynniku. Tak zwanym pierwiastku ludzkim. Pozornie mało ważnym, a często decydującym. Możesz wiele planować i tworzyć wyidealizowane wizje rzeczywistości. Tyle, że wtedy zjawia się inny człowiek, który często zderza Cię
z prawdziwym życiem. I jeśli Twoja silna wola nie ma tak wielkiej mocy, jak mogłoby się wydawać, ulegniesz. Dasz się skusić, a odwrotu nie będzie. Choćbyś nie wiem jak długo wpatrywał się w szklaną powierzchnię, ona już nigdy nie będzie gładka.
I możesz tak siedzieć i siedzieć, patrzeć i patrzeć i coraz bardziej się dołować. Ale jest jeszcze inna droga, niełatwa, ale bardziej produktywna. Zamiast zatrzymywać wzrok na czymś, na co nie masz już wpływu, możesz spróbować polerować szkło, by stawało się coraz bardziej czyste. Rysa nie zniknie, ale zawsze może stać się mniej widoczna. Widoczna po to, by przypominać. Że słowa 'nigdy' lepiej pozbyć się ze swojego słownika. 

czwartek, 24 lipca 2014

Ranek nieraz przynosi radę, a noc często odmienia myśli.

Nieprzespana noc. Coś, czego chyba doświadczył każdy śmiertelnik. Zdarza się z różnych powodów. Czasem dziecku rośnie pierwszy ząbek i musi to głośno wyartykułować. Innym razem impreza była tak dobra, że sen poszedł w odstawkę. Niekiedy zdarzają się noce tak jasne z powodu pełni, że lepiej jest zatopić się w marzeniach niż zasłaniać nerwowo okna. Ale przychodzą też problemy, które najzwyczajniej w świecie spędzają sen z powiek.
I wtedy nie pomoże najcieplejsza na świecie kołdra, najwygodniejsze łóżko a nawet ktoś ukochany przy boku. To czas, gdy nikt i nic nie powinno Ci przeszkadzać w snuciu refleksji nad zakrętem, który, może nieoczekiwanie, zjawił się na Twej drodze.
Nie martw się, że następnego dnia będziesz nie do życia, a Twoja twarz pokaże jak bardzo jesteś zmęczony. Nie zastanawiaj się jak będziesz funkcjonować w kolejnym dniu, pełnym zwrotów akcji. Daj sobie przestrzeń, by zastanowić się nad czymś, co tak bardzo zaprząta Ci głowę.
Dlatego, że kiedy z ciężkimi powiekami zwleczesz się z łóżka, może okazać się, że wstałeś
z lekkim sercem. Że czas poświęcony na myślenie nie był czasem zmarnowanym. Zmieniło się Twoje nastawienie, a coś, co wydawało się przeszkodą nie do przeskoczenia, stało się jedynie mało znaczącą błahostką. Wreszcie dałeś szansę na zatrzymanie się komuś, kto naprawdę na nią zasługuje. A tą osobą jesteś Ty sam!

piątek, 11 lipca 2014

Oczywiste jest, że oczywistości istnieją.

Dlaczego? To chyba najczęściej zadawane przez Ciebie pytanie. Dlaczego mam wstać z łóżka, choć tak bardzo mi się nie chce? Dlaczego mam stosować się do przepisów, skoro inni tego nie robią? Dlaczego mam w mroźny dzień zakładać czapkę, która niszczy długo przygotowywaną fryzurę?
Niepostrzeżenie zaczynasz skupiać się właśnie na tych pytaniach. Nie interesują Cię odpowiedzi, nie próbujesz dojść do sedna sprawy. Zostajesz na pierwszym etapie: wzbudzeniu wątpliwości. Coraz bardziej wątpisz czy to co robisz ma sens, czy przypadkiem nie należałoby czegoś zmienić, by znaków zapytania pojawiało się tylko mniej.
A jednak warto zadać sobie jeszcze jedno, kluczowe pytanie. Jakie jest źródło tych wszystkich wcześniejszych wątpliwości? Co takiego się dzieje, że w głowie pojawia się więcej i więcej niewyjaśnionych kwestii? W ciszy swojego serca siadasz i zaczynasz się zastanawiać...
Aż wreszcie dociera do Ciebie, że zastanawiasz się nad czymś niewymagającym zastanowienia! Tracisz czas na analizowanie sytuacji, które same w sobie są tak oczywiste, że rozkład na czynniki pierwsze jest w ich przypadku bezcelowy. Lepiej zostawić siły na prawdziwe życiowe dylematy.
Tak, pewne oczywistości po prostu były, są i będą, a  nad ich istnieniem się nie dyskutuje. To tak jakbyś nagle zaczął się dziwić, że po wiośnie pora na lato, a woda zawsze wrze w 100 stopniach. Pani w pierwszej klasie przekazała Ci wiele takich jednoznaczności, a Ty jakoś, mimo upływu lat, nie chcesz z nimi polemizować. Dlaczego nie przyjąć za pewnik także innych, może mniej przyrodniczych, kwestii?
Tak, masz prawo uznać za oczywiste, że dążysz do szczęścia. Nie marnuj cennego czasu na zastawianie się czy to prawda, a skup się na szukaniu czym to Twoje szczęście być może. Gdzie się skrywa i czeka na Twe przybycie? Im szybciej wyruszysz na jego spotkanie, z głową wolną od rozważań na tematy ich niepotrzebujące, tym szybciej staniesz ze szczęściem twarzą w twarz. I wykrzyczysz: Pewne rzeczy są oczywistością. I już!



środa, 25 czerwca 2014

Tak to już by­wa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się prze­konać, że zdąża je­dynie skrótem na je­go spotkanie.

Strach. Jeden z najlepiej znanych człowiekowi stanów. Właściwie boisz się od początku swojego istnienia. Najpierw nie chcesz puścić mamusinej ręki, ze strachu przed upadkiem na nierównej drodze. Gdy dorastasz przepełnia Cię lęk przed życiowymi wyborami, które niosą za sobą wiele, często niezbyt miłych, konsekwencji. A kiedy czujesz, że lat Ci przybywa, wtedy niepostrzeżenie zaczynasz obawiać się jakie będzie to przysłowiowe "potem".
W sumie to chyba już trochę do tego przywykłeś. Że zawsze kogoś lub czegoś się bałeś.
Że tak naprawdę nigdy nie byłeś w tej komfortowej sytuacji braku jakiegokolwiek zagrożenia. Na pewno takiego stanu nie da się polubić, ale uczynić znośnym, chyba tak.
Skoro strach tak często Ci towarzyszy, przyjmujesz wobec niego jakieś postawy. Jedną z nich jest bezwarunkowa akceptacja. Stwierdzasz, że nic nie da się zrobić, że sytuacja jest beznadziejna i żadne działanie nie zmniejszy obawy ogarniającej Twoje serce. Dlatego, niejednokrotnie, tak wiele Cię omija. Nie dlatego, że jest to nieosiągalne, ale przez to, że Ty i Twój strach czynicie to niemożliwym do spełnienia.
Jednak czasem zachowujesz się jeszcze inaczej. W głowie zapala Ci się lampka, że coś jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Że będzie wiele kosztowało, ale może przynieść niewspółmierne zyski. Zaczynasz intensywnie myśleć, aż sen spędza Ci z powiek.
Aż wreszcie podejmujesz decyzję. Jeśli ucieczkę można nazwać decyzją.
Postanawiasz uciekać, tłumacząc sobie, że tak bardzo się boisz. Tego, co może się wydarzyć, ewentualnych rozczarowań i bólu. A przecież, jeśli odsuniesz od siebie trudność, to ona zniknie, czyż nie? W końcu tak szybko biegasz, nie dasz się dogonić. Jeśli bardzo się postarasz, to wielka obawa niedługo zostanie daleko w tyle.
Ale nie przewidziałeś jednego: Twój strach może być od Ciebie szybszy. Wydawało się to niemożliwe, a jednak. Im bardziej chciałeś się od niego oddalić, tym szybciej biegłeś na jego spotkanie. Każdy krok niepostrzeżenie przybliżał Cię do konfrontacji. A kiedy wreszcie doszło do spotkania, okazało się, że nie należało się bać.
 Bo miłość usuwa lęk.

niedziela, 15 czerwca 2014

Na szczęście trzeba sobie zasłużyć.

Jest to historia o dwóch żabach, które wpadły do słoja pełnego mleka.
Próbują z niego wyskoczyć, ale brakuje im podparcia, a ścianki słoja są zbyt gładkie.
Zniechęcona tymi bezskutecznymi próbami jedna z żab daje za wygraną,
idzie na dno i topi się.
Druga próbuje dalej, stale machając nogami w białym płynie.
Rano siedzi już na grudce masła...

Dlatego, im bardziej mieszasz rzeczywistość, tym szybciej ją skonkretyzujesz i staniesz mocniej na dwóch nogach. Ale by się udało, musisz bezustannie próbować. Świat, w którym żyjesz, jest piękny: może dać Ci jedynie to, czego chcesz. Może nie zawsze otrzymasz to, czego tak bardzo pragnąłeś, ale jedno jest pewne: to co masz, jest tym, czego chciałeś.
Bo jeśli życie składa się z wyborów, to  jest ono takie, jakim chcesz je mieć.
A co ciekawe, często tego nie doceniasz. Wolisz zazdrościć innym, nie widząc szans, jakie masz przed sobą. Ile razy czułeś, że nie realizujesz założeń, choć tak naprawdę nic nie stało na przeszkodzie? Jedynym ograniczeniem było dostrzeżenie, że każde życie ma swoje ograniczenia i swoje nagrody. Warto uznać te pierwsze, a czerpać radość z drugich. 
Twoja rzeczywistość jest taka, jaką sobie wymarzyłeś, bardziej lub mniej świadomie. Zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym świetle. Możesz zacząć się buntować, że przecież nigdy nie chciałeś być nieszczęśliwym. A może spróbuj z odrobiną dystansu ocenić czy Twój nienajlepszy okres w życiu nie został przez Ciebie wywołany, czy sam się o niego nie prosiłeś. Czy przypadkiem zbyt wcześnie się nie poddałeś, widząc, że słój jest gładki, a Ty tak słaby. 
Utonięcie to też jakaś decyzja. Warto jednak zastanowić się czy nie lepiej pozostać przy życiu, zaakceptować, że istnieje się po to, by stale się uczyć. Nie ma ludzi dobrych, ani złych, ani wygrywających, ani przegranych. Są tylko istoty w różnym stopniu rozwoju. Jedne już wiedzą jak powstaje masło, a innym trzeba to dopiero pokazać.








czwartek, 29 maja 2014

Porażka daje nam lekcje o nas samych.

Przegrałeś. Możesz zapytać wielu, ale usłyszysz tę samą odpowiedź. Nikt nie ma wątpliwości, że poległeś. Może za mało się starałeś? Może robiłeś coś bez przekonania?
A może byłeś w nieodpowiednim miejscu wśród niepasujących do Ciebie ludzi? Powodów może być wiele. Ważny jest rezultat- klęska.
Tak, wynik końcowy jest ważny. Ale o krok dalej czeka na Ciebie pytanie: Co zrobisz dalej? Przecież życie nie stanie w miejscu i nikt nie będzie rozczulał się nad Twoim jakże ciężkim losem. Czekają na Ciebie kolejne dni i kolejne działania.
Dlatego masz do wyboru trzy drogi. Pierwsza jest chyba najwygodniejsza. Przecież można po prostu udawać, że nic się nie stało. To już przeszłość, po co do niej wracać, co teraz da zastanawianie się i dogłębna analiza sytuacji? Lepiej starannie ukrywać porażkę, z nadzieją, że nikt nigdy o niej nie wspomni. Nie można odmówić tej ścieżce zalet. Bezpieczna, wręcz asekurancka. Chroni przed emocjami, niepotrzebnym stresem i myśleniem. Tak naprawdę nic nie zmienia.
Druga droga już nie ma tak gładkiej nawierzchni jak jej poprzedniczka. W niej niestety czas odcisnął swe piętno. Czas, a przede wszystkim emocje. Jeśli się nią udasz, dojdziesz do wniosku, że jesteś nieudacznikiem. Przegrałeś, bo na pewno do niczego się nie nadajesz. Niepotrzebnie ktoś Ci zaufał, powierzył zadanie, które Cię przerosło. Idąc dalej i dalej, stwierdzisz, że najlepiej jest się poddać. Nie warto próbować ponownie, starać się jeszcze zwyciężyć. Ta ścieżka nie zakłada wygranej, to równia pochyła w dół.
Ale jest jeszcze trzecia opcja. Droga najbardziej pokręcona ze wszystkich dostępnych, pełna wybojów i nieoznakowanych radarów. Wymagająca wielu wysiłków, nadrabiania kilometrów i ogromu nerwów. Wydawać by się mogło- najgorsza. A jednak, paradoksalnie, najkorzystniejsza ze wszystkich dostępnych ścieżek. Fakt, do łatwych nie należy. Można porysować karoserię, wybić szybę czy złapać gumę. Nikt nie da gwarancji szczęśliwego dotarcia do celu. A mimo to warto zaryzykować.
Bo kiedy wybierzesz tę najbardziej wymagającą z dróg, może czekać Cię bardzo miła niespodzianka. Jadąc coraz dalej i dalej, wreszcie na horyzoncie dostrzeżesz tablicę, a na niej słowa, które wszystko wynagrodzą: Porażka daje możliwość rozpoczęcia na nowo w sposób lepiej przemyślany.

czwartek, 15 maja 2014

Do­piero w sa­mot­ności człowiek jest nap­rawdę sobą.

Świat natury jest naprawdę czymś niezwykłym. Na przykład takie pingwiny. Żyją one
w stadzie, a kiedy wykluje się maleństwo, zachowują się naprawdę dziwnie. Bedzietne zwierzęta otaczają pisklę, wręcz atakują je, chcąc zdobyć dla siebie. W trakcie przypływu tej szaleńczej miłości małe odnoszą rany, uciekają, chowają się pod lodem, a nawet umierają. Uczucie rodzicielskiej troski przeradza się w żądzę posiadania i brak zrozumienia dla drugiej istoty.
A czy Ty nie byłeś choć raz takim malutkim pingwinkiem, który dopiero co przyszedł na świat? Który jest bezbronny i słaby, a zamiast opieki dostaje grono męczących opiekunów. Doradców, dla których nie do pojęcia jest fakt, że może jedyne czego naprawdę pragniesz to samotność. Bycie tylko z samym sobą, kontemplowanie cierpienia, budowanie wokół siebie pewnej tajemnicy. Przecież dopiero będąc bez ludzi nie musisz nikogo udawać, nie potrzebujesz skrywać negatywnych emocji, nie powstrzymujesz łez. 
Ktoś może powiedzieć, że powinieneś się cieszyć. Masz wokół siebie gromadkę, która pociesza, przytula, klepie po ramieniu i wciąż powtarza, że jutro będzie lepiej. Tak, to prawda. Tylko stara mądrość ludowa głosi, że nawet kota można zagłaskać na śmierć.
Dlatego desperacko prosisz o chwilę tylko dla siebie. Czas na przemyślenia, refleksje, analizy. A może przede wszystkim na to, by wreszcie stwierdzić co tak naprawdę tkwi
w Twoim sercu. I kiedy zdasz sobie z tego sprawę, wtedy łatwiej będzie Ci rozmawiać
z ludźmi.
Rozmawiać, śmiać się, mieć dystans do minionych wydarzeń. Nie krzywić się na dźwięk niektórych imion, nie płakać na widok pewnych zdjęć. Przepracować w ciszy i spokoju obecną sytuację, cieszyć się z niej i uśmiechać się, nawet do tych, wydawałoby się, naprzykrzających się pingwinów. W rzeczywistości nie stoją one nad Tobą, by Cię męczyć. Są dlatego, że im na Tobie zależy.



niedziela, 4 maja 2014

Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu.

Miłość. Słowo w dzisiejszym świecie używane tak często, że chyba większość ludzi miałaby problem z precyzyjnym zdefiniowaniem czym ona jest. Kocha się tak wiele osób, przedmiotów, momentów, że zatraca się powoli różnicę. Często nie zauważa się potrzeby miłości, dopóki wszystko układa się pomyślnie. Tylko co wtedy, gdy karta się odwróci? Gdzie szukać nadziei?
Ale po co myśleć, że dobra passa się skończy? Że pieniądze można wydać, dom może spłonąć, a etat zająć ktoś bardziej utalentowany. Skoro teraz jest dobrze, to ten stan musi trwać. Trzeba unikać tylko przeszkód, które mogłyby zaburzyć harmonię. I wtedy zapala się czerwona lampka. Czy miłość nie jest tą przeszkodą? Czy nie zabiera drogocennego czasu, nie odciąga od obowiązków, nie zaburza rytmu dnia? To przecież przez nią człowiek nie potrafi się skupić, jest zamyślony, oderwany od rzeczywistości. O nie, pora wrócić na ziemię.
I decydujesz się na poważny krok. Rezygnujesz z uczucia na rzecz świętego spokoju.
Od tej pory masz klapki na oczach. Jesteś ślepo zapatrzony na cel, do którego dążysz z całych sił. Choćby po trupach. Nie przeraża Cię krytyka, samotność, złośliwe komentarze. Nie obchodzi Cię jak miłość poradzi sobie bez Ciebie. A ona, niczym tonący, głośno woła
o pomoc.
Prosi o ratunek bogactwo. Lecz ono, pełne pieniędzy i innych kosztowności nie znajdzie już nawet skrawka lądu dla miłości. Błaga o wsparcie dumę, ale ta z obawy przed utratą zbudowanego porządku, nie wpuszcza jej do środka. Ma nadzieję, że może smutek ją przygarnie. Jednak on jest tak zapatrzony w swoje nieszczęście, że jedyne, czego pragnie to samotność. Dobry humor tak świetnie się bawi, że nawet nie zauważa krzyczącej tuż obok miłości. I kiedy traci już nadzieję, ratuje ją nieznajomy starzec. Oszołomiona miłość nie wiedząc kto jest Jej wybawcą, pyta wiedzę. Ta odpowiada jej, że swoje ocalenia zawdzięcza... czasowi.
Tak, tylko on jest w stanie uratować najpiękniejsze uczucie. Uczucie, którym gardzi przepych, smutek, dobra zabawa. On pozwala czekać, aż druga strona zrozumie, że bez miłości nie da się żyć. Albo pomoże, dzięki milionowi ziarenek przesypanych w klepsydrze, zapomnieć. *

 

* inspirowane Bajką o uczuciach Bruno Ferrero.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Spałem i śniłem, że życie jest ra­dością. Obudziłem się i zo­baczyłem, że życie jest służbą. Zacząłem służyć i zo­baczyłem, że służba jest szczęściem.

Kto w swoim życiu choć raz nie pomyślał o tym, by mieć osobistego służącego? Takiego
od czarnej roboty. Od ścielenia łóżka z na wpół otwartymi oczyma, od prasowania najbardziej wymiętych ubrań, od zmywania stosu naczyń w zlewie. Który wykonywałby nawet najbardziej upokarzające prace bez słowa sprzeciwu. A co najdziwniejsze pracowałby z uśmiechem na ustach.
W dzisiejszym świecie posiadanie służby należy do rzadkości. Na taki luksus mogą pozwolić sobie najczęściej ludzie z wypchanym portfelem i domem o pokaźnym metrażu. Dla nich to oznaka pewnego statusu, jaki udało im się osiągnąć. Czują się trochę jak dawna arystokracja, dla której normą było posiadanie pokojówek, lokajów, stajennych, guwernantek, piastunek, stangretów...
A teraz odwrócmy sytuację. Który ze współczesnych ludzi może przyznać się otwarcie,
że marzy by służyć drugiemu? Może nie jako członek dawnej czeladzi, ale jako ten, który potrafi stanąć w pokorze przed innym człowiekiem i ofiarować mu to, co ma najcienniejszego- samego siebie. Choć jest to tak bardzo niemodne. Chociaż może zostać wyśmiany i niezrozumiany. Mimo że niejeden dzisiejszy karierowicz nawet nie przystanie, by zastanowić się nad sensem takiej postawy.
Jednak jeśli podejmiesz się tego niełatwego zadania, czeka Cię nagroda. Będzie nią wdzięczność osoby, na którą się otworzyłeś, jej uśmiech, dobre słowo. Może to niewiele. Na pewno nie jest to coś, co pozwoli Ci zaistnieć w świecie. Coś, co stanie się przepustką do krainy sławy, splendoru, bogactwa. Wręcz przeciwnie. Służąc na ziemi, możesz być uznany za "zwykłego" służącego, który ma jedynie wykonywać polecenia swego pana.
Pytanie tylko, czy Twoim celem jest ziemia?


niedziela, 6 kwietnia 2014

Moja i Twoja nadzieja uczyni realnym krok w chmurach.

Spróbuj uczynić gest nim uwierzysz, że nic nie warto robić! W głośnikach rozbrzmiewają mądre słowa, ale Ty odsuwasz je od siebie. Nie wiedząc czemu, wmawiasz sobie, że nie mogą być kierowane w Twoją stronę. Przecież tak wiele złego dookoła, tak dużo cierpienia, przemocy, nieszczęść. Co chwila słyszysz, że ktoś znajomy, a to zachorował, a to stracił pracę. Jak pośród trudów szarych dni masz zdobyć się na krok naprzód?
Uda Ci się, jeśli znajdziesz w sobie nadzieję. Nie pozwól uwierzyć, że jej w Tobie nie ma. Choćby waliło się i paliło, nie daj jej sobie odebrać. Bo tylko ufność pomoże Ci przetrwać. Musisz odnaleźć nadzieję i nie ważne, że nazwą Ciebie głupcem. Kolejny wers piosenki wpada do lewego ucha, a wypada prawym. Nie jesteś jeszcze na tyle przekonany, by utożsamić się z muzyką, która rozbrzmiewa wokoło.
Postanawiasz sprawdzić kiedy i w jakich okolicznościach powstał ten utwór. Pani na polskim wspominała, że geneza dzieła zawsze pomaga je zrozumieć. Oby. Googlujesz tytuł piosenki i.... nie możesz uwierzyć. Tak, ta piosenka została zadedykowana ofiarom Powodzi Tysiąclecia. Działo się to prawie 20 lat temu, nie wiesz zbyt wiele na temat tych wydarzeń. Zaczynasz czytać wywiady, oglądać materiał telewizyjne, słuchać audycji radiowych. 
A Twoje zdumienie rośnie z każdym docierającym do Ciebie słowem.
Utrata domu, upraw, pieniędzy, a w najgorszym przypadku życia. Coś, co wydaje Ci się tak abstrakcyjne, że nie potrafisz sobie tego wyobrazić. A ówcześni ludzie musieli temu podołać, przetrwać i wierzyć, że ich życie jeszcze może wrócić do normalności. By podnieść ich na duchu, zespół Hey zadedykował im swój utwór, który od kilku ładnych godzin wierci Ci dziurę w głowie. Moja i Twoja nadzieja pozwoli uczynić dziś cuda. 
Ludzie, którzy w jednej chwili zostali, z nie swojej winy, pozbawieni wszystkiego wierzyli słowom wyśpiewanym przez Kasię Nosowską. Dlaczego Ty miałbyś nie wcielić ich w życie?
***


*** http://www.youtube.com/watch?v=dbjA5mexI1M

 

niedziela, 23 marca 2014

Oj­czyznę kocha się nie dla­tego, że wiel­ka, ale dla­tego, że własna.

Rozglądasz się wokoło i nie możesz przestać się dziwić. Niestety, nie jest to zachwyt, a raczej politowanie. Masz przed oczyma swoich rówieśników, którzy zachowują się zupełnie inaczej niż do tego przywykłeś. Nie zachwycają się tym, co dla Ciebie jest takie piękne. Nie kochają tego, za co Ty oddałbyś tak wiele. Nie czują się odpowiedzialni za coś, dzięki czemu istnieją. Nie wiedzą czym jest ojczyzna.
Nie Ty pierwszy dostrzegłeś tę obojętność. Polska noblistka pisała:

Bez tej miłości można żyć
mieć serce suche jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić,
z dala od zgryzot i pocieszeń,
na własną miarę znać nadzieję,
w mroku kryjówkę sobie uwić,
o blasku próchna mówić "dnieje",
o blasku Słońca nic nie mówić.

To bardzo wygodne rozwiązanie: wystarczy poskromić uczucia, poprzestać na małym
i unikać górnolotnych słów. Zająć się błahostkami, które wypełniają codzienność. Nie patrzeć w dal, a dostrzegać jedynie czubek własnego nosa. 
Pozwoli to na uniknięcie problemów, nieprzyjemności, obowiązków. Da komfort myślenia o sobie jako o jednostce, a nie części większej zbiorowości. A w razie niebezpieczeństwa, nawet na chwilę, nie zrodzi wątpliwości, czy ucieczka jest dobrym wyjściem.
Tyle, że taka postawa ma swoje konsekwencje. Tak jak i wiersz ma dalsze wersy:

Można nie kochać Cię- i żyć,
ale nie można owocować.  *

* fragmenty wiersza Wisławy Szymborskiej pt. Gawęda o miłości ziemi ojczystej

środa, 12 marca 2014

Śmierć na­daje piękno życiu. Tyl­ko sztuczne kwiaty nie umierają.

Bardzo boisz się tego momentu. Nie masz pojęcia jak, kiedy i gdzie Cię dopadnie. Czy będziesz już staruszkiem z gromadką wnuków i milionem doświadczeń, a może dopiero co wschodzącą gwiazdą, która zbyt szybko spadła.Czy będzie wtedy świeciło oślepiające słońce, a może wręcz przeciwnie- raczej mgła spowije ziemię. Czy nastąpi to w otoczeniu bliskich czy raczej w dobijającej samotności czterech ścian. Nie możesz tego wiedzieć. A może tak jest lepiej?
Dzięki tej niewiedzy nie staniesz się panicznie ostrożny. I nie będziesz na widok niebieskiego mercedesa uciekał gdzie pieprz rośnie, bo to on w jednym z Twoich snów miał być przyczyną końca. Nie zaczniesz kalkulować, rachować, unikać. To chyba byłoby najgorsze, co może spotkać człowieka. Umrzeć jeszcze będąc żywym. Umrzeć z powodu braku radości życia.
Tak, pobyt człowieka na ziemi nie jest wieczny. Istnienie jest czymś niesamowicie kruchym, ulotnym, delikatnym. Jesteś jak cienka nitka, którą zerwać może najmniejszy podmuch wiatru. Jednak pamiętaj, że to nie może spowodować w Tobie panicznego strachu, gdy powietrze wokoło zaczyna wirować. Nie każdy podmuch jest wymierzony w Ciebie. Innych też to czeka.
To brutalna prawda, którą wielu chce odsunąć od siebie jak najdalej. Ale naprawdę urodziłeś się po to, żeby umrzeć. Co nie znaczy, że możesz się nie starać, by to życie było możliwie najlepsze. Wręcz przeciwnie. Mawiają, że jaka podróż taki i jej cel. Im bardziej namęczysz się na drodze, tym piękniejszą otrzymasz nagrodę, gdy wreszcie przybędziesz na miejsce. Piękny pobyt na ziemi, da Ci jeszcze piękniejszą śmierć. Oczywiście, przeraża Cię myśl o końcu. Dlatego nie pozwól, by koniec stał się centrum uwagi. Niech będzie on
w świadomości tak jak jesteś świadomy, że po lecie przyjdzie jesień. To wystarczy.

środa, 26 lutego 2014

Głębo­kie są tyl­ko uczu­cia, które się uk­ry­wa. Stąd siła uczuć podłych.

Siedzisz i myślisz. Dumasz i nic. Rozważasz a nie rozumiesz. Ciekawość Cię obezwładnia, tlen powoli się kończy. Tak bardzo chcesz pojąć dlaczego niektórym jest łatwo, gdy Tobie wiecznie pod górę. Skąd bierze się u nich taka obojętność, praktycyzm i poprzestawanie na małym, na tym co pozostaje.
Z pomocą mogą przyjść Ci słowa wiersza: 

Reszta

Ofelia odśpiewała szalone piosenki
i wybiegła ze sceny zaniepokojona,
Czy suknia nie pomięła się, czy na ramiona 
spływały włosy tak, jak trzeba.

Na domiar prawdziwego, brwi z czarnej rozpaczy
zmywa i - jak rodzona Poloniusza córka -
liście wyjęte włosów liczy dla pewności.
Ofelio, mnie i tobie niech Dania przebaczy:
zginę w skrzydłach, przeżyję w praktycznych pazurkach. 
Non omnis moriar z miłości   *


Jak widzisz, nie tylko Tobie zdarzają się chwile refleksji. Poetka także widzi wokoło siebie osoby, które potrafią dostosowywać się do sytuacji, wybierać wygodną egzystencję niż piękną śmierć. Dla których pomięta suknia czy ilość liści we włosach jest ważniejsza od nieszczęśliwej miłości. Którym wystarczy reszta. Tylko od Ciebie zależy czy spalisz się 
w ogniu uczuć czy przetrwasz, zadowalając się odpadami.



* wiersz Wisławy Szymborskiej

niedziela, 16 lutego 2014

Dzieci to nie są książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich swoimi ulubionymi kolorami.

Starałeś się. Odkąd pamiętasz tak bardzo się starałeś. Robiłeś wszystko, by zasłużyć chociaż na maleńką pochwałę. Często wbrew sobie. Właściwie to zawsze. Nie pamiętasz sytuacji,
w której mogłeś pokazać swoje prawdziwe ja. Kto inny trzymał kredki.
Ktoś, kogo nie obchodziło, że nie znosisz różowego. Ktoś, kto miał bardzo ograniczoną paletę barw. Dla niego nie istniał cień ani biała plama. Wszystko musiało być dokładnie pokolorowane, bez fuszerki. Nie znosił słowa sprzeciwu. Nie rozumiał, że jego wizja jest nieestetyczna i kompletnie nie oddaje ducha czasu. Ważne, że była jego.
Aż dziwne, że nie wypowiadając głośno swojego zdania, w ogóle je miałeś. Im bardziej Cię ograniczano, narzucano Ci co i jak masz robić, tym bardziej wewnątrz Ciebie powstawał obraz ukochanej rzeczywistości. Pięknej, a jednak, wydawałoby się nieosiągalnej. Gdzie nie wszystko jest ponure i stonowane. W której panuje harmonia, ale jest też miejsce na poprawki. Tam panuje wolność.
Nie sądziłeś, że Twoje wyobrażenia mogą się ziścić. Że pewnego dnia Twój kreator przestanie mieć nad Tobą władzę. Stałeś się na tyle dojrzały, by powiedzieć mu: Nie! Jesteś gotowy, by przejąć pudełko z kredkami. masz świadomość, że nie jest to łatwe zadanie. Nie wszystkie kolory dobrze się ze sobą komponują. Niestety, trzeba być przygotowanym i na to, że zamiast arcydzieła, bardziej zbliżysz się do kiczu. Piękne jest to, że będzie to Twoje własne niepowodzenie.
Poza tym istnieje gumka. Tak, wiadomo kredek tak dobrze nie ściera jak ołówka. Często zostawia ślady. Ale to nie jest powód do smutku. Każdy, nawet najmniejszy, ślad po użyciu gumki przypomina Ci, że stworzenie dzieła nie jest łatwe. Tylko trening czyni mistrza.
A mając narzędzie łatwiej jest osiagnąć warsztat.

czwartek, 6 lutego 2014

Gwałtowne zmiany nie udają się, później kikut boli przez całe życie.

Masz dość. Nie chcesz już takiego życia. Takiego wadliwego, niepoukładanego, bezcelowego. Postanawiasz zmienić rzeczywistość. Tu i teraz. Wszystko co było złe zamienić w dobre, zakłamane w prawdziwe, nieprzemyślane w rozsądne. Dokładnie to sobie zaplanowałeś. Jutro wstaniesz wraz ze świtem i nic już nie będzie takie same.
Otwierasz ciężkie powieki a w uszach wibruje niesamowicie denerwująca melodia budzika. Specjalnie położyłeś telefon jak najdalej od łóżka, by ustawiane kolejno drzemki nie zniszczyły wizji idealnego poranka. Niestety, zamierzenia- realia 0-1. Przespałeś nie tylko poranek, ale i przedpołudnie.
Trudno słowami odpisać Twą wściekłość, gdy wreszcie wyspałeś się za wszystkie czasy.
Nie mozesz pojąć jak to mogło się stać. Przecież dziś miało być inne niż wczoraj. Inne czyli lepsze. Tak bardzo chciałeś, żeby się powiodło, a podobno to nastawienie jest najważniejsze. To dlaczego się nie udało, no dlaczego?!
Ogarnia Cię zniechęcenie. To się nie może udać. Nie zmienię swojego parszywego życia. Pora się z nim zaprzyjaźnić. Nie zamierzasz się już starać, bo i po co. Szkoda, tak cennego dziś, czasu. Nic tak nie frustruje jak osobista porażka. Skutecznie podcięła skrzydła
i pozbawiła perspektyw. Jednak to Ty i nikt inny jest ojcem przegranej.
Tak, właśnie Ty. Możesz się dziwić, niedowierzać, spierać, ale faktów nie zmienisz. Pragnąłeś zmian od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdzki. Czary-mary, hokus-pokus... już jesteś idealny! Przecież wiesz, że to tak nie działa. Nie urodziłeś się z błyskawicą na czole, a Hogwart nie stoi otworem.
Żyjesz w konkretnym miejscu, w wyznaczonym czasie. Masz swoją historię, pisaną czasem
z nutką optymizmu a czasem przepełnioną goryczą. Choćbyś bardzo się starał, nie znajdziesz gumki, którą wymażesz to, o czym najchętniej byś zapomniał. Ale nie myśl, że sytuacja jest bez wyjścia. Zawsze jakieś istnieją. A jedno z nich jawi się jako bardzo rozsądne i skuteczne. Zmieniaj krok po kroku. Będzie mniej bolało.


piątek, 31 stycznia 2014

Nie znajdzie się chyba wśród ludzi na całym świecie nikogo, kto by zawsze wszystkie klepki miał w porządku.

Bycie normalnym. Czyli jakim? Który z ludzi jest w stanie podać definicję? Czy normalne jest jedzenie lodów w czasie mrozów? Czy odpowiednie skakanie po drzewach, gdy trzeci krzyżyk na karku? Czy da się zrozumieć czytanie poezji w dobie komputerów?
Takie i jeszcze bardziej skrajne przykłady można by mnożyć. Zachowania, po których musisz nasłuchać się  nieprzychylnych komentarzy, a nawet inwektyw. Postawy, które torpedowane są krzywymi spojrzeniami i dziwnymi minami.
Ale kto stworzył kanon zachowań powszechnie uznanych za normalne? Są takie, które oceniania się jako niebezpieczne, amoralne, ale... głupie?! Ten przymiotnik, sam w sobie, jest nacechowany emocjonalnie. A jak wiadomo emocje nie sprzyjają obiektywizmowi.
I jeszcze jedna ważna kwestia. Kiedy najczęściej można spotkać się ze stwierdzeniem, że ktoś jest nienormalny? Czy nie wtedy, gdy robi coś na milion procent, przepełniony pasją
i energią? Wtedy, gdy... ma świra na jakimś punkcie!
To jest właśnie ten brak piątej klepki- posiadanie pasji. Nic w przyrodzie nie ginie- każdy niedobór jest czymś uzupełniany. I to nie byle czym, ale elementem układanki, dzięki któremu wszystko staje się możliwe. Dzięki niemu masz siłę wykonywać nawet znienawidzone obowiązki- bo wiesz, że po nich przyjdzie czas na coś ukochanego. On pozwala Ci się rozwijać, marzyć, pragnąć. Bez niego byłbyś tylko dobrze zaprogramowaną maszyną.
A od robota odróżnia Cię właśnie bycie "krejzolem". Kimś z niesamowitą energią, zaangażowaniem na całego i wiarą, że to co robisz ma sens. Mimo ciągłego szufladkowania. Poczytaj biografie osób dziś poważanych i uznawanych za ważne w historii ludzkości.
W swoich czasach mało który nie został nazwany wariatem.

* Tytuł jest uwspółcześnionym cytatem z Pochwały Głupoty Erazma z Rotterdamu- utworu świetnie pokazującego gdzie byłby świat bez Głupoty :)


piątek, 24 stycznia 2014

Świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czy­tają tyl­ko jedną stronę.

A kogo zadowala jedna strona, gdy widzi, że tyle kolejnych do odkrycia? Na każdej może czaić się zagadka do rozwiązania, ciekawy charakter do zrozumienia czy wreszcie prawda życiowa zawarta w kilku prostych słowach...
Tak, podróż bez wątpienia wymaga przygotowań. Nie uda się bez spakowania ekwipunku, przyrządzenia prowiantu, poznania trasy. Zanim wyruszysz, musisz poświęcić sporo czasu, by wyjście w ogóle miało sens. Czy na pewno?
Czy pójście przed siebie, bez mapy, kompasu i celu nie może się udać? Idziesz, nie zważając na deszcz zacinający prosto w twarz. Brak parasola to też jakiś plan. Czujesz wiatr, nawet najmniejszy jego podmuch. Dostrzegasz malutkie kamyki, które wbijają Ci się
w niezabezpieczone stopy. I za zakrętem widzisz takich jak Ty. Zmierzających z niczym donikąd.
Doganiasz ich i zaczynasz dyskusję. Do tej pory wydawało Ci się, że jesteś na tej trasie sam jeden, jedyny. Buntownik, pionier, prekursor. Och, taki oryginalny, inny niż wszyscy. Niezważający na rady bardziej doświadczonych podróżujących, którzy chcieli uchronić Cię przed błędami, które kiedyś sami popełnili. A tu nagle okazuje się, że jesteś tylko jednym
z wielu.
Brawa za to, że w ogóle zdecydowałeś się ruszyć. Wielu niestety egzystuje zamiast żyć. Zamyka się w swoim małym światku, z którego nie wyścibi nawet koniuszka nosa. Tak jest prościej, wygodniej, bez stresu. Ty podjąłeś wyzwanie.
Jednak to nie wystarczy. Podróż, by mogła się udać, naprawdę powinna być przemyślana. Wiadomo, nigdy nie da się przewidzieć wszystkiego. Chmury mogą zasłonić słońce nim zdążysz się obejrzeć. GPS, któremu zaufałeś, może wyprowadzić Cię w pole. Hotel, który
w katalogu miał kilka gwiazdek może w rzeczywistości przypominać obozowy barak. Ale im więcej sprawdzisz przed startem, tym mniej takich niemiłych niespodzianek Cię czeka.
Wracasz ze swojej pierwszej eskapady o wiele mądrzejszy. W głowie rodzi się tysiące destynacji, jesteś jeszcze taki młody. Chcesz czytać książkę, jednak już nie zapomnisz
o zakładce. Po co marnować swój cenny czas na poszukiwanie rozdziału, na którym się zatrzymałeś, by złapać oddech...

czwartek, 16 stycznia 2014

Śmiałym sam Bóg pomaga!

Bardzo się boisz. Tak właściwie to nie wiesz kogo ani czego. Gdy ktoś Cię o to pyta, masz ochotę rzucić na odczepne, że chodzi o wszystko. Pamiętaj tylko, że wszystko znaczy nic.
A życie naprawdę nie jest takie straszne, jak próbują Ci wmówić dekadenci. Wiadomo, nie jeden raz będziesz przez nie płakał. Będziesz miał dość, sens gdzieś się ulotni. Ale w takich momentach przypominaj sobie, że to Ci odważni potrafili wznieść się na wyżyny i dokonać rzeczy niezwykłych.
Świat wyglądałby dziś zupełnie inaczej, gdyby nie geniusz, a czasem szaleństwo jednostek. Niepohamowana chęć odkrywania, zdobywania, poznawania. Dla nich nie było granic, pustych portfeli, niesprzyjającej pogody. Przez sobie współczesnych często oceniani jako Ci, którzy porywają się z motyką na słońce. Bo gdzież płynąć w poszukiwaniu nowych lądów, gdy w morzach czai się tyle potworów, czyhających tylko na smaczne kąski? Jak można sądzić, że to nie Ziemia znajduje się w centrum Wszechświata, skoro tak uważali praojcowie? Wreszcie, jak można być tak nieodpowiedzialnym, by narażać swą armię na srogą zimę, mróz i głód, tylko po to, by opanować najdalsze zakątki kontynentu?
Tak, asekuranci będą zadawać sobie takie pytania. Nie będą w stanie pojąć czym jest odwaga, gdzie są jej początki i czym się karmi. Dla nich, na zawsze, to pojęcie pozostanie abstraktem. Z prostej przyczyny. Bo tego nie da się zrozumieć, to trzeba poczuć.
Trzeba się zdecydować, zamknąć oczy i skoczyć, by odczuć cudowną lekkość, nieważkość
i wolność. Jedna, wydawać by się mogło, mała decyzja. A jednak niesamowicie ryzykowna. Racja, lina może się zerwać. Różnica ciśnień nierzadko powoduje, przynajmniej chwilowe, problemy ze słuchem. Lustro wody nagle, choćby na moment, wydaje się tak bliskie, że nie pozostaje nic innego, jak tylko się pomodlić.
A mimo to, takich skoków w historii ludzkości było całkiem sporo. W każdej epoce na świat przychodzili pasjonaci, pragnący poczuć przypływ adrenaliny. Oczywiście, mają oni zarówno wielbicieli jak i krytyków. I jeśli Ci drudzy są w stanie wyobrazić sobie mapę świata bez Indii, Słońce na peryferiach Kosmosu czy dzieje ludzkości bez "Małego Kaprala" to nie pozostaje nic innego jak współczuć im braku śmiałości.

czwartek, 9 stycznia 2014

Bez posiadania siebie, nie można posiadać innych, a któż naprawdę posiada siebie samego?

Tak bardzo chcesz zrozumieć. To pragnienie rozsadza Cię od środka. Nie daje spokoju, nie pozwala skupić się na nawet najbardziej błahych zadaniach. Jest nieokiełznane, dzikie, absolutne. Chcesz od niego uciec, ale nie da się zbiec przed sobą samym. Dlatego lista zadań do wykonania się wydłuża, a Ty skupiasz się tylko na jednym Nie odetchniesz, dopóki nie poznasz motywacji zachowań drugiego człowieka.
Jednak najpierw zadać sobie musisz pytanie, czy to w ogóle jest możliwe. Czy kiedykolwiek posiądziesz tę wiedzę, której pragnie tak wielu. Umiejętność zrozumienia, co kryje się
w zakamarkach umysłu osoby tuż obok, ale i tej z przeciwnego, ziemskiego bieguna.
Zaczynasz popadać w obłęd, niczym alchemicy, którzy dla legendarnego kamienia filozoficznego daliby się pokroić. To byłoby coś niebywałego, spektakularnego, o czym mówiono by długo i głośno. Dlatego coraz bardziej i bardziej analizujesz, obserwujesz, zagłębiasz się w istotę sprawy. Jednak, nie wiedząc dlaczego, czas płynie, a Ty nadal tkwisz
w punkcie wyjścia. Nie zmieniłeś lokalizacji, ale poziom Twej frustracji wzrósł
w zastraszająco szybkim tempie.
Myślisz, rozważasz, dumasz, analizujesz, spekulujesz, zastanawiasz się... Aż, nie wiadomo skąd, obiektem Twoich rozważań stajesz się Ty sam. Z całych sił próbujesz zrozumieć przyczyny swoich zachowań, decyzji, wyborów. Wracasz do przeszłości, coraz dalej i dalej. Jesteś coraz młodszy i coraz bardziej zagubiony. Nie jesteś w stanie znaleźć wyjścia z tego labiryntu myśli. Nie umiesz rozpracować kogoś, kogo przynajmniej teoretycznie, znasz najlepiej na świecie.
I wtedy przychodzi olśnienie. W okamgnieniu porzucasz swoje rozważania i wracasz do rzeczywistości, która już bardzo za Tobą tęskniła. Przestajesz zastanawiać się nad czymś, czego pojąć się nie da. Dochodzisz do, wydawałoby się, prostych wniosków. Jeśli nie umiesz zrozumieć siebie, nigdy nie zrozumiesz drugiego człowieka. A co najważniejsze, stwierdzasz, że jest to piękne. W końcu pięknie jest być tajemnicą.


*** Tytuł posta to cytat z niesamowitej, choć wymagającej lektury-
Julio Cortazar Gra w klasy

piątek, 3 stycznia 2014

Lo­gika zap­ro­wadzi cię z pun­ku A do pun­ktu B. Wyob­raźnia zap­ro­wadzi cię wszędzie.

Wszędzie te zakazy, ostrzeżenia, ograniczenia. Nie deptać trawników, nie palić w barze, nie przekraczać pięćdziesiątki w terenie zabudowanym. Tyle fascynujących rzeczy ucieka, bo boisz się konsekwencji złamania reguł gry. Tak bardzo przeraża Cię wizja kary, że wolisz już zrezygnować z szaleństw, byle tylko pozostać bezpiecznym. Jednak gdzieś głęboko, w środku Twego jestestwa słyszysz głos, który szepcze, że można inaczej. Możliwe jest łamanie wszelkich zasad, przeciwstawianie się panującemu porządkowi, bycie na nie. A taką szansę daje ucieczka w świat wyobraźni.
Tam wszystko jest do zrobienia. Nawet najbradziej odrealniony pomysł w tamtej rzeczywistości stanie się tylko kolejnym elementem zwariowanej układanki. Im ciekawiej, zabawniej, barwniej- tym lepiej. Nie ma tam zła, nudy ani prawideł fizyki. Grawitacja nie ma wstępu, podobnie jak upływający czas. Wchodząc tam, zapominasz o zostawionej na kuchence zupie, rozpoczętym zadaniu z matmy, lejącej się do wanny wodzie. Liczy się tylko nowopowstająca wizja- przepełniona fanstastycznymi postaciami i zdarzeniami.
Nie pozwól wmówić sobie, że dorosły nie ma prawa odpłynąć do wyimaginowanego świata. Że to niepoważne, infantylne, nieodpowiednie. Że poważny bankowiec czy szanująca się księgowa nie mogą uciec w odrealnioną przestrzeń, wolną od cyfr, a przede wszystkim od odpowiedzialności.
Każdemu jest to czasem potrzebne. Zbudowanie sobie azylu, gdzie czujesz się swojsko
i bezpiecznie. Gdzie dostęp masz tylko ty i Ci, których przyciągniesz tam swoimi myślami. Żadnych szefów, teściowych i strażników miejskich. Radość i lekkość.
Nagle granice państw i kontynentów przestają mieć znaczenie. W jednej chwili znika problem pustego portfela, przeciekającego dachu czy rozpadającego się samochodu. Wszystko da się załatwić jednym pstryknięciem palca. Podróże choćby na koniec świata, poznanie miejsc, które zawsze chciało się zobaczyć, poczuć, dotknąć. Tu i teraz.
Tak, masz rację, trzeba wrócić. Znów pracować, uczyć się, użerać z niedającymi spokoju ludźmi. Mieć dość, frustrować się, opadać z sił. Ale tak jak trzeba wrócić do świata "dorosłych", tak można znów wejść do swojej kryjówki. Ona zawsze będzie czekać.