Jakież to odkrywcze!- możesz wykrzyczeć z sarkazmem w
głosie. Głęboka depresja, poczucie bezsensu, pesymizm do potęgi n-tej, a tu nad
uszami ktoś prawi takie banały. W głowie świtają dwie myśli- albo znajdę coś,
czym tak mu przywalę, że guz będzie na długo przypominał mu, by dał mi spokój, albo zabunkruję się głębiej niż sześć stóp pod
ziemią, gdzie nie da się usłyszeć nawet urywka jego „mądrości”. Budujesz twierdzę
potężniejszą od średniowiecznych grodów i
wydaje Ci się, że te fosy, palisady i grube mury są nie do zdobycia. Z pewnością w głosie możesz wykrzyczeć na całe
gardło, że nikt i nic nie zmienią Twojego podejścia. Mrok Cię obezwładnia,
wysysa życiowe soki, popycha coraz dalej i dalej od światła. Błądzisz w
ciemności z poczuciem totalnej beznadziei. Aż niespodziewanie, nie wiadomo skąd, gdzieś w oddali dostrzegasz blask.
Powłóczystym krokiem podążasz w jego kierunku, z przeświadczeniem, że to
zapewne tylko kolejna przeszkoda na Twojej już wystarczająco pokręconej
ścieżce. Docierasz do celu z głową pełną czarnych scenariuszy i sercem bijącym
jak opętane. I nie możesz uwierzyć własnym oczom!
Twoja wytrwale budowana
warownia wali się cegła po cegle…
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg ! :)
OdpowiedzUsuńno, wstęp dość intrygujący :D ciekawe jak to się wszystko potoczy... :D pozdro Kochana ;)
OdpowiedzUsuń