piątek, 31 maja 2013

Chiński bambus

Nie bez powodu Paulo Coelho jest uwielbiany przez ludzi na całym świecie. Potrafią oni jednym tchem połykać jego książki, wiele przy tym czerpiąc. Daje on siłę do walki, motywację, by iść dalej, wiarę, że jutro będzie lepsze niż wczoraj. O jednym z jego dzieł można przeczytać: Niektóre książki są do czytania. "Alef" napędza do życia. Właśnie tam można spotkać historię... chińskiego bambusa. Sam autor, po przeczytaniu artykułu, nie dostrzega głębi jaką można z niego czerpać. 
Wsadzone do ziemi ziarenko tej rośliny [bambusa] przez pięć lat nie daje znaku życia. Nad ziemią pojawia się tylko nieduży pęd. Wszystko odbywa się pod ziemią, powstaje skomplikowany system korzeniowy, rozrastający się we wszystkie strony. Po pięciu latach bambusowy pęd wystrzela w górę, w krótkim czasie osiągając wysokość 25 metrów. Podsumowanie Coelho? Nudziarstwo.
Pewnie i Ty masz takie myśli. Wchodzisz na bloga, chcesz przeczytać coś inspirującego. W dzisiejszym świecie każda minuta jest cenna, a tu marnujesz czas na lekturę błahej historyjki. Nic z tego! Uwierz, że to nie są stracone chwile. Bo nawet z pozoru nudnej, nieistotnej, botanicznej ciekawostki można wyciągnąć wnioski, które pomogą spojrzeć inaczej na szarą rzeczywistość. 
Wychodzisz z inicjatywą, masz genialny plan, zaczynasz nowy etap życia. Przepełnia Cię entuzjazm, wiara bez granic, poczucie, że wszystko musi się udać. Nie widzisz żadnych przeszkód, siejesz i jesteś pewien szybkiego plonu. Aż tu nagle... Wskazówki zegara niepostrzeżenie się przesuwają, kartki z kalendarza zrywa wiatr, ludzie na placach odliczają sekundy dzielące ich do Nowego Roku. A dla Ciebie czas jakby stanął w miejscu. Starałeś się, poświęcałeś całego siebie, a efektów nie widać. Widzisz tylko maleńki zalążek, który nijak nie jest w stanie zastąpić spodziewanego ogromnego sukcesu. Powoli opuszcza Cię entuzjazm, tracisz wiarę, przeszkody się mnożą, opanowuje Cię zniechęcenie i marazm. Masz ochotę rzucić wszystko w diabły, zapomnieć o czymś, w co włożyłeś tyle serca. Jednak jakiś wewnętrzny głos szepcze: Nie poddawaj się! Choć trudno mu się przebić przez mur niewiary, cierpliwie Cię przekonuje. Cierpliwie! Bo właśnie tej cechy Ci brakuje. Chcesz mieć wszystko od zaraz, wręcz żądasz, by wszystko potoczyło się po Twojej myśli. Nie tędy droga. Naucz się czekać. Wspinaj się po drabinie, choć po dwóch przebytych szczeblach, spadasz o jeden. Przecież jest jakiś progres! Maleńki, frustrujący, ale istniejący! 
Aż pewnego dnia wstajesz z łóżka, o wiele później niż chciał tego budzik. Po co go słuchać, skoro mi się nie udaje? Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Koniec, szlus, finito. To co miało okazać się krokiem milowym, okazało się niewypałem. Idziesz do okna, z przeświadczeniem, że skoro nieszczęścia chodzą parami, ujrzysz ogrom chmur i lejący deszcz. Lecz za szybą rozciąga się niesamowity krajobraz. W promieniach słońca, w Twym ogrodzie widzisz kilkunastometrową roślinę. Tak! Gdy Ty wierzyłeś, ona rosła. Gdy przestałeś, ona nadal puszczała korzenie. Gdy miałeś dość, ona się ukazała. 
Ukazała się, byś zaufał. Dała Ci lekcję cierpliwości i pokory. Kiedy będziesz chciał się poddać z przeświadczeniem, że już nie może się udać, przypomnij sobie o chińskim bambusie. 
I trwaj, działaj, czekaj!

piątek, 24 maja 2013

Tęsknota, podobnie jak każda inna choroba, wymaga czasu, by się przełamać i zniknąć...

Takim optymistycznym stwierdzeniem pociesza szwedzka laureatka literackiej Nagrody Nobla. Z całych sił chcesz w to wierzyć, jednocześnie czując, że brzmi to jak pobożne życzenie. Uważasz swój ból za jedyny w swoim rodzaju i nie słuchasz, gdy przekonują Cię, że empatia w tym wypadku naprawdę jest możliwa. Jak oni w ogóle śmią sądzić, że rozumieją co ja czuję? Jak mogą być na tyle bezczelni?- chcesz wykrzyczeć tak głośno, by usłyszał Cię najmniejszy pełzający po tej ziemi robaczek. Możesz wrzeszczeć, ile tylko masz sił w płucach, ale to nic nie zmieni. Bo oni naprawdę mają rację. Wiedzą co teraz przeżywasz, a co więcej wiedzą, że to minie.
Salma Lagerloef nie bez kozery porównała tęsknotę do choroby. Chyba nie dało się tego trafniej skomentować. Wszystko zaczyna się niewinnie. Lekceważysz pierwsze symptomy, przekonujesz otoczenie, że masz się świetnie. Coś zaczyna zabijać Cię od środka, a Ty uparcie twierdzisz, że to nic takiego. Egzystujesz ostatkiem sił, ale nie chcesz szukać pomocy. Lekarz? To nic nie da! Jesteś pewny, że poleżysz kilka dni w łóżku i samo przejdzie. Brzmi znajomo? No tak, jakby dopadło Cię przeziębienie czy inna angina. Nie, tym razem to coś innego. Coś, co zaczyna się tak samo niespodziewanie i opanowuje Twoje ciało, osłabiając je dzień po dniu. A zwie się tęsknotą. Objawy? Gorączka rozpalająca do cna, łzawienie przechodzące w niemożliwy do opanowania płacz, drętwienie członków na myśl o osobie, której tak bardzo brak. Postępujący ból: głowy- od rozpamiętywania, oczu- od bezustannego łkania, nóg- od kilometrów przebytych, by zapomnieć, a przede wszystkim serca- od złamania, na które żaden gips nie nie poradzi. W takim razie co pomoże? Czas. Tak, te sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata. One przyniosą ukojenie, rozmyją wspomnienia, skasują zdjęcia, odczarują miejsca zaczarowane. Nikt nie powie Ci jak długo potrwa rekonwalescencja, kiedy poczujesz się w pełni zdrów. Wiedz jedno- to nie jest śmiertelna choroba! Z niej naprawdę można wyjść. Pigułką jest zegar, syropem cierpliwość, kroplami wiara. I by je zażyć nie musisz konsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Zaufaj sercu. Lepszego doradcy nie znajdziesz.

środa, 15 maja 2013

Wszystko jest po coś

To już koniec! Twój świat runął i już nigdy nie będzie taki jak przedtem. Wszystko się zmieniło, chyba nawet kolejność barw tęczy i nuty w symfonii Beethovena. Nie wiesz co się dzieje wokół Ciebie, masz poczucie jak gdyby czas stanął w miejscu, a gdy ruszył szybko chciał nadrobić zaległości. I poprzestawiał każdą, nawet najmniejszą rzecz, nie oszczędził żadnego detalu....
Przepełnia Cię gorycz i zwątpienie, ogromna tęsknota do tego co było i już nie wróci. Nie wróci nie dlatego, że nie chce, ale dlatego, że tak będzie lepiej. Jak możesz być tak sarkastyczny?- zastanawiasz się z wyrzutem w głosie. Mi się życie skończyło, a Ty mówisz, że to dobrze? Mylisz się! Nic się nie skończyło, a wręcz przeciwnie, to dopiero początek nowej drogi. Może powykręcanej jak meandrująca rzeka i wyboistej jak "kocie łby", ale innej i niepowtarzalnej. Wiem, ciężko Ci w to uwierzyć. Nie rozumiesz dlaczego tak się stało, nie umiesz pogodzić się z nową sytuacją. Jesteś zły na Pana Boga, że dopuścił do takiej katastrofy, do tego, byś musiał zmienić swoje życiowe plany. Pytanie tylko czy naprawdę jest czego żałować. Czy nie lepiej jest uwierzyć, że zdobyłeś nowy bagaż doświadczeń, z którym bez wątpienia łatwiej Ci będzie podejmować decyzje w przyszłości. Wiesz już kogo i czego masz się wystrzegać, co w dłuższej perspektywie czasu może być dla Ciebie zgubne, a co przynieść korzyści. A co najcenniejsze spojrzałeś w głąb siebie i powoli znajdujesz swoje miejsce na tej planecie. W życiu nie ma przypadków, cierpiałeś, by móc poczuć czym jest prawdziwe szczęście. A ono nie przychodzi na skróty,  raczej preferuje objazdy. Ale pamiętaj- nic nie dzieje się bez przyczyny, wszystko jest po coś! Zmiany jak i straty są potrzebne. One pokazują na co musiałeś czekać i jak bardzo Twoje poprzednie życie różni się od tego nowego. Dzięki sytuacji pierwotnie odbieranej jako porażka docenisz czające się tuż za rogiem ogromne zwycięstwo. I z uśmiechem na twarzy wykrzyczysz z całych sił: To naprawdę miało sens!

czwartek, 9 maja 2013

Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam!

Kardynał Richelieu nie był postacią kryształową, ale ten cytat mu się udał, to fakt. Jednak trzeba go dobrze zinterpretować, byś nie stwierdził, że przyjaciele są osobami, które chciałbyś czy wręcz powinieneś usunąć ze swojego życia. To o kim właściwie mówi francuski doradca króla? O osobach, które pozornie wydają się być kimś bliskim i ważnym. Które szybko zaskarbiają sobie Twoje zaufanie, jednak niestety często, by potem wykorzystać to przeciw Tobie. Które są z Tobą, gdy jest dobrze, miło i przyjemnie, przy dźwięku lekkiej muzyki, rozmawiając o prozaicznych sprawach. A nikną, gdy w Twym życiu nastają chwile smutku, czas, gdy tak bardzo potrzebujesz czyjegoś ramienia, by poczuć obecność, wsparcie, zrozumienie. Nagle uświadamiasz sobie, że większość kontaktów w telefonie czy znajomych na portalach społecznościowych to ludzie, z którymi możesz pogadać o wszystkim i o niczym. Często przez krótki czas było Ci z nimi dobrze, żyłeś w iluzji, podążałeś za nimi jak dziecko we mgle, nieświadomie, z niepokojem w sercu, ale także z przekonaniem, że zawrócić się nie da. Nie masz racji! Mgła prędzej czy później musi opaść. I gdy zniknie, Twój rozum też się obudzi.Zdasz sobie sprawę jak bardzo dałeś się omamić, chłonąłeś jak gąbka rady "życzliwych", którzy często wcale nie chcieli Twojego dobra. Byłeś dla nich atrakcyjny, dopóki mówiłeś jak oni, dopóki nie pokazałeś swojego "ja". Dlaczego? Bo oni się go boją. Tak bardzo lękają się jednostek, które są gotowe mieć własne zdanie, które nie boją się sprzeciwić zasadom niezgodnym z ich kręgosłupem moralnym. Kręgosłup moralny a co to takiego?- pytają Ci biedacy. Zatracili się w beztroskim życiu, zapomnieli o priorytetach przekazanych im w procesie socjalizacji. Stali się głusi na uwagi ze strony ludzi, dla których liczy się coś więcej niż "life for fun". Są gorsi od wrogów. Ale jak to? - ciśnie Ci się na usta. Przecież spędzali ze mną czas, rozmawiali, bawili się, śmiali się do rozpuku. Masz rację. A kiedy zapytali Cię co czujesz, jakie są Twoje marzenia, co jest dla Ciebie ważne, w co wierzysz, kim jesteś? Ile razy poruszyli temat głębszy od tego gdzie pójdziecie na imprezę a po niej z uśmiechem na twarzy debatowali kto, z kim i dlaczego? Takie momenty zapewne mógłbyś zliczyć na palcach jednej ręki. I nic w tym dziwnego. Te postaci nie zjawiły się przy Tobie, by dać Ci wsparcie, okazję do głębokich rozmyślań czy wartościowych dyskusji. Oni zjawili się na Twojej drodze, by pokazać Ci kogo powinieneś się wystrzegać. A przede wszystkim mieli o wiele ważniejszą misję. To właśnie dzięki nim i ich iluzorycznemu szczęściu zdałeś sobie sprawę kto jest w życiu ważny. Ludzie, którzy będą na Ciebie czekać, aż przestaniesz gonić za tym, co masz i przyjmą Cię z szeroko otwartymi ramionami.
A zwani są oni prawdziwymi przyjaciółmi.

sobota, 4 maja 2013

Skoro chce Ci się pić, musi istnieć woda!

Człowiek jest istotą zadziwiającą. Żaden inny gatunek na naszej cudnej planecie nie komplikuje sobie egzystencji tak jak homo sapiens. W końcu mamy zdolność do analitycznego myślenia możesz powiedzieć, by bronić bezsensowną walkę z wiatrakami prowadzoną nie tylko przez błędnego rycerza z La Manchy. Co racja, to racja- ponad kilogram mózgu zobowiązuje. Tylko dlaczego nie umiesz spożytkować tego bezcennego daru, by cieszyć się tym, co Cię otacza? Dlaczego sam rzucasz sobie kłody pod nogi? Podczas gdy tak naprawdę jedyną rzeczą, której musisz unikać jak ognia jest iluzja, że istnieją przeszkody, które uniemożliwiają Ci osiągnięcie prawdziwego szczęścia. Spróbuj wyłączyć na moment myślenie, poczuj to co Cię otacza. Wsłuchaj się w swoje potrzeby, w niewypowiedziane pragnienia, ukryte nadzieje. Tak bardzo chcesz je spełnić i jednocześnie w tak przekonujący sposób wmawiasz sobie, że Ci się nie uda. Szukasz dziury w całym, chcesz przesiać przez sito każde ziarenko piasku na pustyni, bezustannie starasz się zliczyć gwiazdy na niebie. Tracisz czas, wiesz o tym? Maleńkie sekundy uciekają i już nigdy nie przybiegną do Ciebie. Będziesz je wołał, a odpowie Ci tylko bezduszne echo minionych chwil. Będziesz za nimi tęsknił jak za pluszowym misiem z oderwanym uszkiem, do którego wtulałeś się w najciemniejszą noc. Będziesz o nich pamiętał, gdy one już dawno o Tobie zapomną. A wiesz dlaczego? Bo one zostały stworzone po coś więcej. Nie umieją pogodzić się ze swoją epizodyczną rolą w Twoim jakże cennym życiu. Uciekły, bo mają cichą nadzieję, że ich siostry potraktujesz inaczej. Nauczony doświadczeniem docenisz wartość nawet najkrótszych chwil. Pozostawiony samemu sobie zaczniesz odkrywać wartość każdej, nawet mikroskopijnej radości. Przestaniesz żyć w swoim wyimaginowanym świecie, gdzie wmówiłeś sobie, że szczęście jest czymś nieosiągalnym. Ten zimny prysznic oprócz prawdziwej ochłody ukaże Ci z pozoru banalną prawdę. Jeżeli tak desperacko pragniesz być szczęśliwym, to musi być to możliwe! Nic nie dzieje się bez przyczyny, nikt nie żyje bez sensu. Róża ma zachwycać, bobry budować żeremia, a Ty.... cieszyć się życiem! Pesymistyczne To nie takie proste ciska Ci się na usta. Ale dlaczego? Bo znowu włączyłeś swój racjonalizm. Tylko po co, skoro to takie proste. Dostrzegasz sens w "powołaniu" kwiatu czy zwierzęcia, zauważ także swoje przeznaczenie do życia w szczęściu. A jeśli znów rozum zacznie przekonywać do swoich racji, zatkaj uszy. I zamiast czarnych wizji choć na chwilę przed oczami stanie Ci obraz idylli mieniącej się całą paletą barw. Jak długo będzie trwała? To zależy tylko od Ciebie!

czwartek, 2 maja 2013

Zamiast narzekać na ciemność w pokoju, poszukaj świecy!


Jakież to odkrywcze!- możesz wykrzyczeć z sarkazmem w głosie. Głęboka depresja, poczucie bezsensu, pesymizm do potęgi n-tej, a tu nad uszami ktoś prawi takie banały. W głowie świtają dwie myśli- albo znajdę coś, czym tak mu przywalę, że guz będzie na długo przypominał mu, by dał mi spokój,  albo zabunkruję się głębiej niż sześć stóp pod ziemią, gdzie nie da się usłyszeć nawet urywka jego „mądrości”. Budujesz twierdzę potężniejszą od średniowiecznych grodów i  wydaje Ci się, że te fosy, palisady i grube mury są nie do zdobycia. Z pewnością w głosie możesz wykrzyczeć na całe gardło, że nikt i nic nie zmienią Twojego podejścia. Mrok Cię obezwładnia, wysysa życiowe soki, popycha coraz dalej i dalej od światła. Błądzisz w ciemności z poczuciem totalnej beznadziei. Aż niespodziewanie, nie wiadomo skąd, gdzieś w oddali dostrzegasz blask. Powłóczystym krokiem podążasz w jego kierunku, z przeświadczeniem, że to zapewne tylko kolejna przeszkoda na Twojej już wystarczająco pokręconej ścieżce. Docierasz do celu z głową pełną czarnych scenariuszy i sercem bijącym jak opętane. I nie możesz uwierzyć własnym oczom! 
Twoja wytrwale budowana warownia  wali się cegła po cegle…