i energii. Właściwie dlaczego? Pogoda nie do końca udana, nic szczególnego się nie wydarzyło. Ot, kolejny dzień wypełniony po brzegi pracą, spotkaniami, stresem. Mimo to radość nie daje za wygraną i przepełnia Cię od czubka głowy aż po stopy w niezbyt już nowych butach.
Wkraczasz do firmy pewnym krokiem, z dobrym słowem dla każdego mijanego człowieczka, mniej czy bardziej Ci znanego. Zastanawia Cię jak to się dzieje, że coraz częściej to oni witają Cię komplementem, żartem czy pozytywną opowiastką. Czym ja sobie zasłużyłem, że traktują mnie w tak dobry sposób? Skąd w nich ta energia, uśmiech, pasja?
Rozmyślasz nad tym przez kilka kolejnych dni. Nie daje Ci to spokoju, nurtuje, ciekawi, inspiruje. Staje się to swego rodzaju zagadką Sfinksa, którą z całych sił próbujesz rozwiązać. Nie jest Ci to jednak dane. Powoli kapitulujesz, z nutką nadziei, że może jednak kiedyś to odkryjesz. W sumie, to miłe, że ludzie są tacy sympatyczni, bez specjalnych Twych zasług. Widocznie bezinteresowność jeszcze istnieje.
Szaruga od kilku dni zapanowała nad miastem. Coraz trudniej maszerować w różowych okularach na nosie. Ale cóż, deszcz też się kiedyś wypada. W końcu parasol i kalosze też mają swoje powołanie, czyż nie? Slalomując między kałużami dostrzegasz w bramie małą dziewczynkę. Nie dałbyś jej więcej niż 10 lat. Jest przemoczona, zębami szczęka z zimna, ale co najgorsze jej buzia przepełniona jest smutkiem. Nie możesz na to patrzeć. Za rogiem miła staruszka sprzedaje małe bukieciki z polnych kwiatów. Biegniesz do niej, wybierasz najpiękniejszy i czym prędzej wracasz na miejsce, gdzie spotkałeś dziecko. Nie ruszyła się na krok, tylko dłonie pociera, by choć odrobinę się ogrzały.
Piękny kwiat dla pięknej istotki. Prócz tego dajesz jej banknot na jedzenie i ubranie. Nic wielkiego, dla Ciebie to godzina pracy, dla niej szansa na chwilę normlności. Już masz się odwrócić, gdy słyszysz cichutkie słowa: Jesteś prawdziwym czarodziejem. Zaczarowałeś moją rzeczywistość. Już nigdy nie będzie szara, brzydka, obdarta. Od dzisiaj jestem piękna. Dziękuję!
W końcu zrozumiałeś paradoks dotąd nierozumiany. Ludzie traktują Cię tak jak Ty ich. Są tacy jak Ty. Zachowują się adekwatnie do Twego zachowania. Stworzyłeś im świat pełen radości, optymizmu, nadziei. Nie dziw się, że zastęp czarodziejów się powiększa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz