Jest Jej dobrze, nie czuje zagrożenia. Niepostrzeżenie budujesz niewidzalną klatkę, która coraz szybciej i szybciej zaczyna się materializować. Sytuacja zaczyna być podejrzana. Twoje Szczęście powoli odczuwa stal prętów, zmniejszoną ilość tlenu, uboższą dawkę światła. Próbuje sobie to tłumaczyć porą roku za oknem, ogólnym zmęczeniem materiału. Nie potrafi obwinić za ten stan rzeczy prawdziwego winowajcy. Zbyt mocno się zaangażowała, by nagle otworzyć oczy.
Takie zaślepienie łatwo nie zniknie. Ono trwa i ma się dobrze. Jesteś z siebie dumny, czyż nie? Cel zaczyna być widoczny- już niedługo będziesz miał Ją, gdy tylko o tym zamarzysz. Nie będzie przeszkody czasu, dystansu, ludzi. Idylla jest na wyciągnięcie ręki.
I wtedy brutalnie przekonujesz się o tym, że idealny stan musi się skończyć. Nic nie trwa wiecznie. Coś co dla Ciebie było wymarzone, dla Niej stało się katorgą. Wizja, którą tak pięknie zaprojektowałeś w swym umyśle oddala się zanim tak naprawdę zaistniała. Klapki na oczach odeszły i już nie wrócą.
Zabrałeś Jej tlen, pozbawiłeś promyków słońca, odebrałeś pokarm. Nie dziw się, że Ona to przerwała. Nie miej pretensji, że zawalczyła o siebie. Nie krytykuj za wybór, jakiego dokonała. Nie oceniaj. Spróbuj zrozumieć.
Bóg stworzył ludzi do życia w ogrodzie. Ok, praojcowie trochę to popaprali. Ale miejsce przeznaczenia człowieka się nie zmieniło. On potrzebuje przestrzeni, wiatru, ciepła. Bez tego umiera. A co najważniejsze pragnie czegoś, czego zdefiniować się nie da. Chce być wolny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz