To nie jest takie proste. Mówisz tak i zaczynasz w to wierzyć. I wiele osób wokoło przyzna Ci rację. Chciałbyś wziąć udział w boju o szczęście, ale coś Ci nie pozwala. Coś tak bardzo Cię ogranicza, wiąże ręcę, zamyka usta, plącze nogi. A cóż to takiego? Wpływy z zewnątrz.
Nie uda Ci się, musisz tak wiele zmienić, inaczej nikt nie będzie Cię chciał. Słyszysz to od kołyski. Przesiąkasz tą trującą ideologią, nie znając innej. To dlatego łatwiej Ci w nią wierzyć, przecież nie można żyć inaczej. Trzeba być potulnym jak cielę, cichym jak mysz pod miotłą, a nie upartym jak osioł. Ty nie możesz mieć własnego zdania, wizji swej przyszłości. To oni wiedzą co jest opłacalne, przyszłościowe, rozwijające. Oni wybierają drogi, Ty nawet nie masz okazji ujrzeć rozstajów. Ślepo wykonujesz misternie stworzony plan, łudząc się, że jest on pisany specjalnie dla Ciebie. Pocieszasz się, że każdy młody człowiek przeżywa to co Ty. Chce się odezwać, ale się boi.
Aż spotykasz kogoś, kto nie lęka się walczyć o swoje marzenia. Kogoś, kto nie jest śnietą rybą płynącą z prądem. Kogoś, kto buntuje się nie dla zasady, ale dla swojego dobra, po to, by kochać. Początkowo nie potrafisz się z nim porozumieć. Dobrze się Wam gada, ale macie inne podejście do życia. Ty widzisz grzyb atomowy, on twarz klauna (http://demotywatory.pl/25606/Punkt-widzenia). Dla niego niesubordynacja jest sposobem na życia, dla Ciebie abstrakcyjnym hasłem ze słownika. I taki stan utrzymuje się długo. On poznaje smak miłości, gorycz porażki, wszechogarniające uczucie samotności. On po prostu ŻYJE. Podczas gdy Ty prześlizgujesz się przez swój żywot, coraz bardziej nienawidząc swoją sytuację.
Kłócicie się, walczycie, toczycie bój. O Twoje szczęście. On chce pomóc, Ty nie wierzysz, że może. On ma nadzieję, Ty jesteś sceptykiem. On wierzy w Twoją determinację, Ty jej nie dostrzegasz.
Wszystko zmienia jedna ciepła noc. Gdy jesteście gotowi na rozmowę. Gdy po raz pierwszy nie odrzucasz gotowej recepty, jaką daje Ci przyjaciel. Kiedy postanawiasz zawalczyć
o siebie.
I teraz wszystko się zmieni. Nie od razu, nie łudź się. Dwa kroki do przodu, jeden do tyłu- zawsze to jakiś progres. Wierz, że to skończy się wiktorią. Wierz, że jesteś powołany do miłości. Wierz, że przyjaciół dostajesz od Boga, by ukazali Ci tę jaśniejszą stronę Księżyca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz