piątek, 31 stycznia 2014

Nie znajdzie się chyba wśród ludzi na całym świecie nikogo, kto by zawsze wszystkie klepki miał w porządku.

Bycie normalnym. Czyli jakim? Który z ludzi jest w stanie podać definicję? Czy normalne jest jedzenie lodów w czasie mrozów? Czy odpowiednie skakanie po drzewach, gdy trzeci krzyżyk na karku? Czy da się zrozumieć czytanie poezji w dobie komputerów?
Takie i jeszcze bardziej skrajne przykłady można by mnożyć. Zachowania, po których musisz nasłuchać się  nieprzychylnych komentarzy, a nawet inwektyw. Postawy, które torpedowane są krzywymi spojrzeniami i dziwnymi minami.
Ale kto stworzył kanon zachowań powszechnie uznanych za normalne? Są takie, które oceniania się jako niebezpieczne, amoralne, ale... głupie?! Ten przymiotnik, sam w sobie, jest nacechowany emocjonalnie. A jak wiadomo emocje nie sprzyjają obiektywizmowi.
I jeszcze jedna ważna kwestia. Kiedy najczęściej można spotkać się ze stwierdzeniem, że ktoś jest nienormalny? Czy nie wtedy, gdy robi coś na milion procent, przepełniony pasją
i energią? Wtedy, gdy... ma świra na jakimś punkcie!
To jest właśnie ten brak piątej klepki- posiadanie pasji. Nic w przyrodzie nie ginie- każdy niedobór jest czymś uzupełniany. I to nie byle czym, ale elementem układanki, dzięki któremu wszystko staje się możliwe. Dzięki niemu masz siłę wykonywać nawet znienawidzone obowiązki- bo wiesz, że po nich przyjdzie czas na coś ukochanego. On pozwala Ci się rozwijać, marzyć, pragnąć. Bez niego byłbyś tylko dobrze zaprogramowaną maszyną.
A od robota odróżnia Cię właśnie bycie "krejzolem". Kimś z niesamowitą energią, zaangażowaniem na całego i wiarą, że to co robisz ma sens. Mimo ciągłego szufladkowania. Poczytaj biografie osób dziś poważanych i uznawanych za ważne w historii ludzkości.
W swoich czasach mało który nie został nazwany wariatem.

* Tytuł jest uwspółcześnionym cytatem z Pochwały Głupoty Erazma z Rotterdamu- utworu świetnie pokazującego gdzie byłby świat bez Głupoty :)


piątek, 24 stycznia 2014

Świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czy­tają tyl­ko jedną stronę.

A kogo zadowala jedna strona, gdy widzi, że tyle kolejnych do odkrycia? Na każdej może czaić się zagadka do rozwiązania, ciekawy charakter do zrozumienia czy wreszcie prawda życiowa zawarta w kilku prostych słowach...
Tak, podróż bez wątpienia wymaga przygotowań. Nie uda się bez spakowania ekwipunku, przyrządzenia prowiantu, poznania trasy. Zanim wyruszysz, musisz poświęcić sporo czasu, by wyjście w ogóle miało sens. Czy na pewno?
Czy pójście przed siebie, bez mapy, kompasu i celu nie może się udać? Idziesz, nie zważając na deszcz zacinający prosto w twarz. Brak parasola to też jakiś plan. Czujesz wiatr, nawet najmniejszy jego podmuch. Dostrzegasz malutkie kamyki, które wbijają Ci się
w niezabezpieczone stopy. I za zakrętem widzisz takich jak Ty. Zmierzających z niczym donikąd.
Doganiasz ich i zaczynasz dyskusję. Do tej pory wydawało Ci się, że jesteś na tej trasie sam jeden, jedyny. Buntownik, pionier, prekursor. Och, taki oryginalny, inny niż wszyscy. Niezważający na rady bardziej doświadczonych podróżujących, którzy chcieli uchronić Cię przed błędami, które kiedyś sami popełnili. A tu nagle okazuje się, że jesteś tylko jednym
z wielu.
Brawa za to, że w ogóle zdecydowałeś się ruszyć. Wielu niestety egzystuje zamiast żyć. Zamyka się w swoim małym światku, z którego nie wyścibi nawet koniuszka nosa. Tak jest prościej, wygodniej, bez stresu. Ty podjąłeś wyzwanie.
Jednak to nie wystarczy. Podróż, by mogła się udać, naprawdę powinna być przemyślana. Wiadomo, nigdy nie da się przewidzieć wszystkiego. Chmury mogą zasłonić słońce nim zdążysz się obejrzeć. GPS, któremu zaufałeś, może wyprowadzić Cię w pole. Hotel, który
w katalogu miał kilka gwiazdek może w rzeczywistości przypominać obozowy barak. Ale im więcej sprawdzisz przed startem, tym mniej takich niemiłych niespodzianek Cię czeka.
Wracasz ze swojej pierwszej eskapady o wiele mądrzejszy. W głowie rodzi się tysiące destynacji, jesteś jeszcze taki młody. Chcesz czytać książkę, jednak już nie zapomnisz
o zakładce. Po co marnować swój cenny czas na poszukiwanie rozdziału, na którym się zatrzymałeś, by złapać oddech...

czwartek, 16 stycznia 2014

Śmiałym sam Bóg pomaga!

Bardzo się boisz. Tak właściwie to nie wiesz kogo ani czego. Gdy ktoś Cię o to pyta, masz ochotę rzucić na odczepne, że chodzi o wszystko. Pamiętaj tylko, że wszystko znaczy nic.
A życie naprawdę nie jest takie straszne, jak próbują Ci wmówić dekadenci. Wiadomo, nie jeden raz będziesz przez nie płakał. Będziesz miał dość, sens gdzieś się ulotni. Ale w takich momentach przypominaj sobie, że to Ci odważni potrafili wznieść się na wyżyny i dokonać rzeczy niezwykłych.
Świat wyglądałby dziś zupełnie inaczej, gdyby nie geniusz, a czasem szaleństwo jednostek. Niepohamowana chęć odkrywania, zdobywania, poznawania. Dla nich nie było granic, pustych portfeli, niesprzyjającej pogody. Przez sobie współczesnych często oceniani jako Ci, którzy porywają się z motyką na słońce. Bo gdzież płynąć w poszukiwaniu nowych lądów, gdy w morzach czai się tyle potworów, czyhających tylko na smaczne kąski? Jak można sądzić, że to nie Ziemia znajduje się w centrum Wszechświata, skoro tak uważali praojcowie? Wreszcie, jak można być tak nieodpowiedzialnym, by narażać swą armię na srogą zimę, mróz i głód, tylko po to, by opanować najdalsze zakątki kontynentu?
Tak, asekuranci będą zadawać sobie takie pytania. Nie będą w stanie pojąć czym jest odwaga, gdzie są jej początki i czym się karmi. Dla nich, na zawsze, to pojęcie pozostanie abstraktem. Z prostej przyczyny. Bo tego nie da się zrozumieć, to trzeba poczuć.
Trzeba się zdecydować, zamknąć oczy i skoczyć, by odczuć cudowną lekkość, nieważkość
i wolność. Jedna, wydawać by się mogło, mała decyzja. A jednak niesamowicie ryzykowna. Racja, lina może się zerwać. Różnica ciśnień nierzadko powoduje, przynajmniej chwilowe, problemy ze słuchem. Lustro wody nagle, choćby na moment, wydaje się tak bliskie, że nie pozostaje nic innego, jak tylko się pomodlić.
A mimo to, takich skoków w historii ludzkości było całkiem sporo. W każdej epoce na świat przychodzili pasjonaci, pragnący poczuć przypływ adrenaliny. Oczywiście, mają oni zarówno wielbicieli jak i krytyków. I jeśli Ci drudzy są w stanie wyobrazić sobie mapę świata bez Indii, Słońce na peryferiach Kosmosu czy dzieje ludzkości bez "Małego Kaprala" to nie pozostaje nic innego jak współczuć im braku śmiałości.

czwartek, 9 stycznia 2014

Bez posiadania siebie, nie można posiadać innych, a któż naprawdę posiada siebie samego?

Tak bardzo chcesz zrozumieć. To pragnienie rozsadza Cię od środka. Nie daje spokoju, nie pozwala skupić się na nawet najbardziej błahych zadaniach. Jest nieokiełznane, dzikie, absolutne. Chcesz od niego uciec, ale nie da się zbiec przed sobą samym. Dlatego lista zadań do wykonania się wydłuża, a Ty skupiasz się tylko na jednym Nie odetchniesz, dopóki nie poznasz motywacji zachowań drugiego człowieka.
Jednak najpierw zadać sobie musisz pytanie, czy to w ogóle jest możliwe. Czy kiedykolwiek posiądziesz tę wiedzę, której pragnie tak wielu. Umiejętność zrozumienia, co kryje się
w zakamarkach umysłu osoby tuż obok, ale i tej z przeciwnego, ziemskiego bieguna.
Zaczynasz popadać w obłęd, niczym alchemicy, którzy dla legendarnego kamienia filozoficznego daliby się pokroić. To byłoby coś niebywałego, spektakularnego, o czym mówiono by długo i głośno. Dlatego coraz bardziej i bardziej analizujesz, obserwujesz, zagłębiasz się w istotę sprawy. Jednak, nie wiedząc dlaczego, czas płynie, a Ty nadal tkwisz
w punkcie wyjścia. Nie zmieniłeś lokalizacji, ale poziom Twej frustracji wzrósł
w zastraszająco szybkim tempie.
Myślisz, rozważasz, dumasz, analizujesz, spekulujesz, zastanawiasz się... Aż, nie wiadomo skąd, obiektem Twoich rozważań stajesz się Ty sam. Z całych sił próbujesz zrozumieć przyczyny swoich zachowań, decyzji, wyborów. Wracasz do przeszłości, coraz dalej i dalej. Jesteś coraz młodszy i coraz bardziej zagubiony. Nie jesteś w stanie znaleźć wyjścia z tego labiryntu myśli. Nie umiesz rozpracować kogoś, kogo przynajmniej teoretycznie, znasz najlepiej na świecie.
I wtedy przychodzi olśnienie. W okamgnieniu porzucasz swoje rozważania i wracasz do rzeczywistości, która już bardzo za Tobą tęskniła. Przestajesz zastanawiać się nad czymś, czego pojąć się nie da. Dochodzisz do, wydawałoby się, prostych wniosków. Jeśli nie umiesz zrozumieć siebie, nigdy nie zrozumiesz drugiego człowieka. A co najważniejsze, stwierdzasz, że jest to piękne. W końcu pięknie jest być tajemnicą.


*** Tytuł posta to cytat z niesamowitej, choć wymagającej lektury-
Julio Cortazar Gra w klasy

piątek, 3 stycznia 2014

Lo­gika zap­ro­wadzi cię z pun­ku A do pun­ktu B. Wyob­raźnia zap­ro­wadzi cię wszędzie.

Wszędzie te zakazy, ostrzeżenia, ograniczenia. Nie deptać trawników, nie palić w barze, nie przekraczać pięćdziesiątki w terenie zabudowanym. Tyle fascynujących rzeczy ucieka, bo boisz się konsekwencji złamania reguł gry. Tak bardzo przeraża Cię wizja kary, że wolisz już zrezygnować z szaleństw, byle tylko pozostać bezpiecznym. Jednak gdzieś głęboko, w środku Twego jestestwa słyszysz głos, który szepcze, że można inaczej. Możliwe jest łamanie wszelkich zasad, przeciwstawianie się panującemu porządkowi, bycie na nie. A taką szansę daje ucieczka w świat wyobraźni.
Tam wszystko jest do zrobienia. Nawet najbradziej odrealniony pomysł w tamtej rzeczywistości stanie się tylko kolejnym elementem zwariowanej układanki. Im ciekawiej, zabawniej, barwniej- tym lepiej. Nie ma tam zła, nudy ani prawideł fizyki. Grawitacja nie ma wstępu, podobnie jak upływający czas. Wchodząc tam, zapominasz o zostawionej na kuchence zupie, rozpoczętym zadaniu z matmy, lejącej się do wanny wodzie. Liczy się tylko nowopowstająca wizja- przepełniona fanstastycznymi postaciami i zdarzeniami.
Nie pozwól wmówić sobie, że dorosły nie ma prawa odpłynąć do wyimaginowanego świata. Że to niepoważne, infantylne, nieodpowiednie. Że poważny bankowiec czy szanująca się księgowa nie mogą uciec w odrealnioną przestrzeń, wolną od cyfr, a przede wszystkim od odpowiedzialności.
Każdemu jest to czasem potrzebne. Zbudowanie sobie azylu, gdzie czujesz się swojsko
i bezpiecznie. Gdzie dostęp masz tylko ty i Ci, których przyciągniesz tam swoimi myślami. Żadnych szefów, teściowych i strażników miejskich. Radość i lekkość.
Nagle granice państw i kontynentów przestają mieć znaczenie. W jednej chwili znika problem pustego portfela, przeciekającego dachu czy rozpadającego się samochodu. Wszystko da się załatwić jednym pstryknięciem palca. Podróże choćby na koniec świata, poznanie miejsc, które zawsze chciało się zobaczyć, poczuć, dotknąć. Tu i teraz.
Tak, masz rację, trzeba wrócić. Znów pracować, uczyć się, użerać z niedającymi spokoju ludźmi. Mieć dość, frustrować się, opadać z sił. Ale tak jak trzeba wrócić do świata "dorosłych", tak można znów wejść do swojej kryjówki. Ona zawsze będzie czekać.