sobota, 16 listopada 2013

Co masz zrobić jutro, zrób wczoraj!

Ach, jak cudownie! Tak mało do zrobienia, a tak wiele czasu. Kochasz takie momenty. Nie musisz nigdzie biec z językiem na brodzie, nikt nie stoi nad Tobą ze stoperem w ręku. Masz komfort, który wydaje się być wręcz nierealny.
I niestety Cię rozleniwia. Czas przepływa Ci przez palce, a Ty nie widzisz żadnego postępu. Coś tam sobie pooglądasz, coś poklikasz, coś zasłyszysz. Zero konkretów. Same "cosie". Ale nie potrafisz ruszyć z miejsca, wyrwać się z marazmu. Przecież masz jeszcze tyle czasu. Nigdzie nie musisz się spieszyć. Jutro na pewno zrobisz wszystko, co czeka od dobrych kilku dni.
Jednak jutro przynosi niespodzianki. Niepostrzeżenie lista spraw do załatwienia wydłuża się. Punktów na liście przybywa, a Twoja twarz coraz bardziej zaczyna barwą przypominać świeżo zmieloną mąkę. Nie wiesz za co masz się zabrać. Priorytetów jest zbyt wiele, błahostek też całkiem sporo. Jak to posegregować? Jak wygrać walkę z zegarem?
Najłatwiej byłoby go zatrzymać. By na spokojnie, krok po kroku, zrealizować plan działania. Ale wskazówki nie chcą współpracować, uparcie poruszają się wybijając kolejne godziny.
A planu jak nie było, tak nie ma.
Dlaczego? Zbyt wiele czynników się nałożyło. Początkowo maleńkie sprawy, do załatwienia od ręki urosły do rangi problemów nie do przeskoczenia. Z prostej przyczny- rozsiały się szybciej niż chwasty w ogrodzie.
Tylko, że chwasty nie pojawiają się znikąd. Kiedy nie odwiedzasz swej plantacji regularnie, nie sprawdzasz jak rosną rośliny, nie dziw się, że pojawią się intruzy. Trzeba myśleć perspektywicznie. Nie z dnia na dzień. Z nadzieją, że wszystko uda się załatwić w ostatniej chwili. Nie łudź się, doba ma tylko 24 godziny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz