czwartek, 29 maja 2014

Porażka daje nam lekcje o nas samych.

Przegrałeś. Możesz zapytać wielu, ale usłyszysz tę samą odpowiedź. Nikt nie ma wątpliwości, że poległeś. Może za mało się starałeś? Może robiłeś coś bez przekonania?
A może byłeś w nieodpowiednim miejscu wśród niepasujących do Ciebie ludzi? Powodów może być wiele. Ważny jest rezultat- klęska.
Tak, wynik końcowy jest ważny. Ale o krok dalej czeka na Ciebie pytanie: Co zrobisz dalej? Przecież życie nie stanie w miejscu i nikt nie będzie rozczulał się nad Twoim jakże ciężkim losem. Czekają na Ciebie kolejne dni i kolejne działania.
Dlatego masz do wyboru trzy drogi. Pierwsza jest chyba najwygodniejsza. Przecież można po prostu udawać, że nic się nie stało. To już przeszłość, po co do niej wracać, co teraz da zastanawianie się i dogłębna analiza sytuacji? Lepiej starannie ukrywać porażkę, z nadzieją, że nikt nigdy o niej nie wspomni. Nie można odmówić tej ścieżce zalet. Bezpieczna, wręcz asekurancka. Chroni przed emocjami, niepotrzebnym stresem i myśleniem. Tak naprawdę nic nie zmienia.
Druga droga już nie ma tak gładkiej nawierzchni jak jej poprzedniczka. W niej niestety czas odcisnął swe piętno. Czas, a przede wszystkim emocje. Jeśli się nią udasz, dojdziesz do wniosku, że jesteś nieudacznikiem. Przegrałeś, bo na pewno do niczego się nie nadajesz. Niepotrzebnie ktoś Ci zaufał, powierzył zadanie, które Cię przerosło. Idąc dalej i dalej, stwierdzisz, że najlepiej jest się poddać. Nie warto próbować ponownie, starać się jeszcze zwyciężyć. Ta ścieżka nie zakłada wygranej, to równia pochyła w dół.
Ale jest jeszcze trzecia opcja. Droga najbardziej pokręcona ze wszystkich dostępnych, pełna wybojów i nieoznakowanych radarów. Wymagająca wielu wysiłków, nadrabiania kilometrów i ogromu nerwów. Wydawać by się mogło- najgorsza. A jednak, paradoksalnie, najkorzystniejsza ze wszystkich dostępnych ścieżek. Fakt, do łatwych nie należy. Można porysować karoserię, wybić szybę czy złapać gumę. Nikt nie da gwarancji szczęśliwego dotarcia do celu. A mimo to warto zaryzykować.
Bo kiedy wybierzesz tę najbardziej wymagającą z dróg, może czekać Cię bardzo miła niespodzianka. Jadąc coraz dalej i dalej, wreszcie na horyzoncie dostrzeżesz tablicę, a na niej słowa, które wszystko wynagrodzą: Porażka daje możliwość rozpoczęcia na nowo w sposób lepiej przemyślany.

czwartek, 15 maja 2014

Do­piero w sa­mot­ności człowiek jest nap­rawdę sobą.

Świat natury jest naprawdę czymś niezwykłym. Na przykład takie pingwiny. Żyją one
w stadzie, a kiedy wykluje się maleństwo, zachowują się naprawdę dziwnie. Bedzietne zwierzęta otaczają pisklę, wręcz atakują je, chcąc zdobyć dla siebie. W trakcie przypływu tej szaleńczej miłości małe odnoszą rany, uciekają, chowają się pod lodem, a nawet umierają. Uczucie rodzicielskiej troski przeradza się w żądzę posiadania i brak zrozumienia dla drugiej istoty.
A czy Ty nie byłeś choć raz takim malutkim pingwinkiem, który dopiero co przyszedł na świat? Który jest bezbronny i słaby, a zamiast opieki dostaje grono męczących opiekunów. Doradców, dla których nie do pojęcia jest fakt, że może jedyne czego naprawdę pragniesz to samotność. Bycie tylko z samym sobą, kontemplowanie cierpienia, budowanie wokół siebie pewnej tajemnicy. Przecież dopiero będąc bez ludzi nie musisz nikogo udawać, nie potrzebujesz skrywać negatywnych emocji, nie powstrzymujesz łez. 
Ktoś może powiedzieć, że powinieneś się cieszyć. Masz wokół siebie gromadkę, która pociesza, przytula, klepie po ramieniu i wciąż powtarza, że jutro będzie lepiej. Tak, to prawda. Tylko stara mądrość ludowa głosi, że nawet kota można zagłaskać na śmierć.
Dlatego desperacko prosisz o chwilę tylko dla siebie. Czas na przemyślenia, refleksje, analizy. A może przede wszystkim na to, by wreszcie stwierdzić co tak naprawdę tkwi
w Twoim sercu. I kiedy zdasz sobie z tego sprawę, wtedy łatwiej będzie Ci rozmawiać
z ludźmi.
Rozmawiać, śmiać się, mieć dystans do minionych wydarzeń. Nie krzywić się na dźwięk niektórych imion, nie płakać na widok pewnych zdjęć. Przepracować w ciszy i spokoju obecną sytuację, cieszyć się z niej i uśmiechać się, nawet do tych, wydawałoby się, naprzykrzających się pingwinów. W rzeczywistości nie stoją one nad Tobą, by Cię męczyć. Są dlatego, że im na Tobie zależy.



niedziela, 4 maja 2014

Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu.

Miłość. Słowo w dzisiejszym świecie używane tak często, że chyba większość ludzi miałaby problem z precyzyjnym zdefiniowaniem czym ona jest. Kocha się tak wiele osób, przedmiotów, momentów, że zatraca się powoli różnicę. Często nie zauważa się potrzeby miłości, dopóki wszystko układa się pomyślnie. Tylko co wtedy, gdy karta się odwróci? Gdzie szukać nadziei?
Ale po co myśleć, że dobra passa się skończy? Że pieniądze można wydać, dom może spłonąć, a etat zająć ktoś bardziej utalentowany. Skoro teraz jest dobrze, to ten stan musi trwać. Trzeba unikać tylko przeszkód, które mogłyby zaburzyć harmonię. I wtedy zapala się czerwona lampka. Czy miłość nie jest tą przeszkodą? Czy nie zabiera drogocennego czasu, nie odciąga od obowiązków, nie zaburza rytmu dnia? To przecież przez nią człowiek nie potrafi się skupić, jest zamyślony, oderwany od rzeczywistości. O nie, pora wrócić na ziemię.
I decydujesz się na poważny krok. Rezygnujesz z uczucia na rzecz świętego spokoju.
Od tej pory masz klapki na oczach. Jesteś ślepo zapatrzony na cel, do którego dążysz z całych sił. Choćby po trupach. Nie przeraża Cię krytyka, samotność, złośliwe komentarze. Nie obchodzi Cię jak miłość poradzi sobie bez Ciebie. A ona, niczym tonący, głośno woła
o pomoc.
Prosi o ratunek bogactwo. Lecz ono, pełne pieniędzy i innych kosztowności nie znajdzie już nawet skrawka lądu dla miłości. Błaga o wsparcie dumę, ale ta z obawy przed utratą zbudowanego porządku, nie wpuszcza jej do środka. Ma nadzieję, że może smutek ją przygarnie. Jednak on jest tak zapatrzony w swoje nieszczęście, że jedyne, czego pragnie to samotność. Dobry humor tak świetnie się bawi, że nawet nie zauważa krzyczącej tuż obok miłości. I kiedy traci już nadzieję, ratuje ją nieznajomy starzec. Oszołomiona miłość nie wiedząc kto jest Jej wybawcą, pyta wiedzę. Ta odpowiada jej, że swoje ocalenia zawdzięcza... czasowi.
Tak, tylko on jest w stanie uratować najpiękniejsze uczucie. Uczucie, którym gardzi przepych, smutek, dobra zabawa. On pozwala czekać, aż druga strona zrozumie, że bez miłości nie da się żyć. Albo pomoże, dzięki milionowi ziarenek przesypanych w klepsydrze, zapomnieć. *

 

* inspirowane Bajką o uczuciach Bruno Ferrero.