Lubisz mnie?
On powiedział "nie".
Myślisz że jestem ładna? - zapytała
Znowu powiedział "nie".
Zapytała więc jeszcze raz:
"Jestem w twoim sercu?"
powiedział "nie".
Na koniec się zapytała:
"Jakbym odeszła, to byś płakał za mną?"
powiedział, że "nie".
Smutne - pomyślała i odeszła.
Złapał ją za rękę i powiedział:
"Nie lubię cię, kocham cię.
Dla mnie nie jesteś ładna, tylko piękna.
Nie jesteś w moim sercu, jesteś moim sercem.
Nie płakałbym za tobą, tylko umarłbym z tęsknoty."
Taa jasne. W takie bajki to ja wierzyłam mając 3 latka, gdy Mamusia czytała mi na dobranoc
Taka miłość może spotkać Królewnę Śnieżkę, Kopciuszka czy bardziej współczesną nam
Fionę, ale nie mnie!
Śmiejesz się do rozpuku, jak w ogóle można umieszczać gdziekolwiek tak ckliwą
i oderwaną od rzeczywistości historyjkę. I może jeszcze w nią wierzyć? Dobre sobie.
W dzisiejszych czasach...
W dzisiejszych czasach. Moje ulubione stwierdzenie. Jak wielu rzeczy nie będzie dane
doświadczyć współczesnym właśnie ze względu na "te czasy". Nie poznają modelu
wielopokoleniowej rodziny, nie docenią piękna odręcznie napisanego listu, nie zachwycą się na widok zdjęcia w sepii, nie będą prawdziwie kochać. Czy na pewno? Czy musimy ich na
to skazać? Czy nie możemy pokazać im jak wielką skarbnicą wiedzy mogą być nasi
dziadkowie i jak wiele możemy od nich czerpać? Czy nie możemy wykaligrafować dla nich
parę miłych słów i udowodnić im, że oczekiwanie na Pana Listonosza może być cudownym
przeżyciem? Czy nie możemy im otworzyć starych albumów i pokazać, że zdjęcie może mieć duszę? Czy wreszcie nie możemy, na przekór wszystkiemu i wszystkim, ukazać piękna
prawdziwej miłości, która istniała, istnieje i będzie istnieć?