sobota, 31 stycznia 2015

Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.

Wreszcie ją masz! Po ponad dwóch miesiącach pustki, udało Ci się złapać całkiem niezłą sztukę. Dowieziesz ją do portu, za godziwe pieniądze i w spokoju przetrzymasz zimę.
W głowie już projektujesz, co dobrego sobie zjesz, a co kupisz, a komu pomożesz. Tyle fal przed Tobą,  ale jakoś nie powoduje to spadku optymizmu. Wręcz przeciwnie, czujesz, że chwyciłeś byka za rogi.
Jednak, jak to już w życiu bywa, na drodze nie może zabraknąć przeszkód. Twoja ryba jest łakomym kąskiem nie tylko dla rybaka, ale także, a może przede wszystkim, dla wielu żarłocznych rekinów. Ich nie interesuje Twój głód, mało obchodzi pusta kieszeń. Są bezwzględne. Taki świat.
Zanim zdążyłeś się obejrzeć, Twój okaz nie jest już stuprocentowym skarbem. Nim zdążysz zareagować, jest go coraz mniej i mniej. Walczysz, ale zmęczenie daje o sobie znać. Co więcej, brakuje Ci amunicji, a przede wszystkim kogoś drugiego obok.
Tak, zapomniałeś dodać, że płyniesz sam. Trochę z własnego wyboru, a trochę "pomógł" los. Jesteś pechowy. I nie dziw się, że ludzie boją się zaryzykować. Pływanie na większej łodzi,
z radiem na pokładzie, jest niewątpliwie bardziej komfortowe. Większa szansa, że uda się coś złowić, a i odzywać się nie trzeba, gdy w tle lecą nuty z głośnika.
Osamotniony i bez sił. Nie ma się co dziwić, że nie dałeś rady pokonać rekinów. Wróciłeś na brzeg jedynie z łbem i szkieletem swojego marlina. Droga do domu wydaje Ci się nie mieć końca. Ostatkiem sił przekraczasz próg i automatycznie kierujesz się w stronę łóżka. Sen. To jedyne o czym teraz marzysz.
Wielu może powiedzieć, że Twój pech znów dał o sobie znać. Złowić taką rybę i nic z tego nie mieć. Oprócz złych wspomnień i kilku zranień. Zapominają, że zdobyłeś coś więcej. Coś, czego nikt Ci nie zabierze. Nie ogrzejesz za to domu, nie kupisz sobie obiadu.
Ale wygrałeś. *


* Tytuł posta, jak i motyw, zaczerpnięty z opowiadania Ernesta Hemingwaya "Stary człowiek i morze".



piątek, 26 grudnia 2014

Biedny, kto gwiazd nie widzi bez uderzenia w zęby.

Biegasz, pędzisz, gonisz. Coraz szybciej i szybciej. W sumie to już nie wiesz po co
i dokąd. Po prostu, przed siebie. Przecież taki jest świat, tak dzisiaj żyją ludzie. Chcesz być inny? Będą wytykać Cię palcami. A chyba nikt tego nie pragnie. Dlatego, chcąc nie chcąc, trwasz w tym pościgu za Bóg wie czym.
Po pewnym czasie się przyzwyczajasz. Już nie przeszkadza Ci niedosypianie. Nauczyłeś się jeść w pośpiechu, a przyjaciół zbywasz wiecznym: "kiedyś się spotkamy". Po pewnym czasie przestają dzwonić, bo i po co. Nikt nie lubi być olewanym. Nawet najbliżsi.
Zanim się obejrzałeś, zostałeś praktycznie sam. Odzywają się już tylko Ci, którzy muszą albo są niezwykle zdeterminowani.Ciągle mają nadzieję, że coś się w końcu zmieni. Że pewnego pięknego dnia przejrzysz na oczy i dostrzeżesz, że biegnie się do określonego punktu, a nie dla samego odrywania stóp od ziemi.
Musisz dostać porządne lanie, by wreszcie to zrozumieć. Niespodziewanie, budzisz się
w środku nocy i nie jesteś w stanie ponownie zasnąć. Masz dość leżenia i gapienia się
w sufit. Postanawiasz wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Jest mroźno, ale orzeźwiająco. Pierwszy raz od wieków nigdzie się nie spieszysz. Zaczynasz włóczyć się bez celu, byle tylko się zmęczyć i później przespać choć parę chwil.
I nagle przypominasz sobie jak w dzieciństwie nieskutecznie uczono Cię odszukiwania Wielkiego Wozu. Podnosisz głowę i patrzysz. Wręcz gapisz się na te maleńkie kropki, rozsiane na całym niebie. I nie możesz się im nadziwić.
Ile było takich nocy, kiedy wracałeś zmęczony do domu i nawet nie pomyślałeś, by podnieść wzrok? A ile było takich dni, gdy nie dostrzegłeś, że nieznajomy na ulicy obdarował Cię pięknym uśmiechem? Czasem wystarczy niewiele.


niedziela, 26 października 2014

Wszystko na pół!

Jesteś samowystarczalny.Wiesz, że na sobie możesz polegać, że nie dasz plamy
i odpowiedzialnie podejdziesz do każdego powierzonego Ci zadania. Twoja samodycyplina
i kontrola nad sytuacją zasługuje na podziw. Nie przyszło to łatwo. Musiałeś wyćwiczyć swoje ciało i umysł, by chciały się Ciebie słuchać. I kiedy wreszcie tak się stało, oduczyłeś się współpracy, która mogłaby zniszczyć Twój misternie przygotowywany plan.
Dlatego ludzi trzymasz na dystans. Dzielisz się z nimi, tylko wtedy, gdy jest to naprawdę niezbędne. Uważasz, że prędzej czy później i tak zawalą, a Ty będziesz musiał naprawiać ich błędy. Więc prewencyjnie do tych błędów nie dopuszczasz. Tak samo jak nie dopuszczasz do siebie myśli, by ktoś w ogóle mógł działać tak dobrze jak Ty.
Aż wreszcie Twoja perfekcyjna machina powoli przestaje działać na pełnych obrotach. A tu jakaś śrubka wypadnie, a tu jakiś pasek się urwie. Nie masz pojęcia jak to się stało, że Twoje perpetuum mobile zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Z całych sił próbujesz przywrócić mu dawną świetność, lecz przynosi to tylko odwrotny skutek. Jesteś coraz bardziej sfrustrowany, a pracy jedynie przybywa.
I wtedy pojawia się myśl, którą przez tyle czasu systematycznie od siebie odsuwałeś. A może jednak inni ludzie też coś umieją? Może warto zaryzykować i obdarzyć ich zaufaniem? Może wystarczy wyciągnąć do nich swą dłoń i podzielić się sobą?
A gdy już tego dokonasz, możesz przekonać się, że tylko dzieląc z kim życie, masz szansę przeżyć je w pełni. Ta druga osoba pokaże Ci perspektywę, o której dotąd nie miałeś pojęcia. Ubogaci Cię tak, że już nigdy nie będziesz tym samym człowiekiem. A przede wszystkim umocni, gdy Twoje siły zaczną słabnąć. Bo pół trudności to już nie cała!

środa, 24 września 2014

Ludzi nie można zmienić, myślenie o nich-tak!

Masz dość. Tych wiecznych pretensji, kłótni, przytyków. Tego, że zawsze macie inne zdanie na praktycznie każdy temat. Tego, że Twoje starania nie są doceniane. Frustrujesz się i tą frustracją zatruwasz ludzi wokoło. Nie jest ważne, żę często są oni Bogu ducha winni. Ty po prostu musisz sobie pogadać i  ponarzekać jak bardzo nie rozumiesz zachowań drugiej strony. Produkujesz negatywne emocje, które prowadzą donikąd.
Błędnie sądzisz, że ludzi można zmienić i stąd wynika ciągłe niezadowolenie i wprowadzanie niezgody w całym swoim otoczeniu. Jeśli inni ani myślą podporządkować się temu, co chciałbyś im narzucić albo po chwili zmian wracają do dawnych nawyków, stajesz się wściekły, niecierpliwy i agresywny. Tworzysz idealną wizję drugiego człowieka i na siłę chcesz, by on stawał się właśnie taki. Nie jesteś w stanie zrozumieć, że to nie do Ciebie należy kreacja innego charakteru.
Aż przychodzi opamiętanie. Moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że nie jest Ci dane decydować o biegu życia innej, niezależnej jednostki.
To już jest jakiś progres. Tyle, że sama świadomość tego, że nie możesz oczekiwać zmian
w drugim człowieku zgodnie ze swoją wizją nie daje Ci jeszcze spokoju. Dalej jesteś znerwicowany, a relacja, która powinna ubogacać, niszczy. Zastanawiasz się co możesz zdziałać, starasz się i nic. Tracisz tylko energię, a poziom Twojej frustracji wcale nie maleje.
I tak będzie dopóki nie zrozumiesz jednej bardzo ważnej i z pozoru prostej zasady: Ludzi nie można zmienić, myślenie o nich tak! Nie jesteś w stanie spowodować zmiany w człowieku, szczególnie, gdy jest do czegoś bardzo mocno przyzwyczajony. Jednak to tylko od Ciebie zależy jak będziesz tego drugiego człowieka postrzegał, jak o nim mówił i sądził. A chyba nie trzeba Ci tłumaczyć, że im lepiej zaczniesz o nim myśleć, tym mniej będzie w Tobie negatywnych emocji. Staniesz się zdrowszy, a wraz z Tobą całe otoczenie i relacje. Nikt nie powiedział, że stanie się to od razu. Ale nawet dziecko wie, że im większy wysiłek, tym większa radość ze zwycięstwa!



środa, 10 września 2014

Czy widzisz te dwie blizny? To ślad po moich skrzydłach.

Możesz latać, coraz wyżej i wyżej, granice nie istnieją, grawitacja przestaje mieć znaczenie. Dajesz się ponieść, wiatr delikatnie smaga Twe policzki. Delektujesz się tym błogostanem,
 z nadzieją, że będzie trwał wiecznie. Jednak za długo żyjesz na tym świecie, by łudzić się, że to możliwe. Realizm wygrywa i spadasz na ziemię.
Nie dałeś szansy swoim marzeniom. Nawet nie pozwoliłeś rozwinąć im skrzydeł. Wolałeś uciąć je przy samym ciele, tak by już nigd nie odrosły. Dlaczego? Ze strachu przed rozczarowaniem. Bojąc się, że zaprojektowane w głowie wizje nijak będą miały się do otaczającej Cię rzeczywistości. Łatwiej było się z nimi pożegnać niż pozwolić szybować.
Wiadomo, turbulencje są nieuniknione. I Ciebie by spotkały. Pewnie nie jeden raz zmoczyłbyś swoje delikatne piórka. Zapewne czekałyby na Ciebie burze z szalejącymi wokoło piorunami. Nie obyłoby się bez poszukiwania schronienia, żeby przetrwać trudne warunki.
Ale kto powiedział, że latanie jest łatwe? Każdy zna historie katastrof powietrznych, które wpłynęły na dzieje ludzkości. Zaczęło się już od Ikara. Jednak to nie spowodowało, że ludzie przestali podróżować. Co najwyżej są ostrożniejsi i wykupują lepsze ubezpieczenie.
Tak więc daj sobie szansę. Uciąłeś skrzydła, ale one jeszcze mogą odrosnąć. Jeśli tylko im na to pozwolisz. I jeśli się zdecydujesz, przypomnisz sobie jak cudnym stanem jest wolność. Gdy nie krępują Cię ściany, dachy, okna ani drzwi. Kiedy możesz być sam ze sobą i swymi myślami. A myśli te fruną ku górze.


piątek, 29 sierpnia 2014

Nigdy nie mów nigdy.

Do pewnych wydarzeń nigdy nie dopuścisz. Są niezgodne z Twoim światopoglądem, dalekie od wizji wykreowanej przez otoczenie, sprzeczne z planem, jaki od dawna sobie założyłeś. Choćby łamali Cię kołem, Ty się nie dasz. Bo istnieją zakorzenione w Twej głowie przekonania, których zmienić nie sposób. Niejeden człowiek może pozazdrościć Ci takiej pewności i wiary we własną samokontrolę.
Brzdęk. Ktoś rzucił kamieniem w nieskazitelną dotąd szybę. Ryska wydaje się niewielka. Pewnie wielu mało spostrzegawczych przechodniów nie dostrzeże skazy. Jednak dla Ciebie jest ona katastrofą wobec której nie umiesz przejść obojętnie. Twoja starannie chroniona szklana tafla już nigdy nie będzie taka sama.
Wydawało Ci się to niemożliwe. Sądziłeś, że skoro coś sobie założyłeś, to plan na pewno zostanie zrealizowany. Inna opcja była nie do przyjęcia. Ślepo wierzyłeś w swoją siłę i nie przyjmowałeś do wiadomości, że ona mogłaby Cię zawieść.
Zapomniałeś o jednym ważnym czynniku. Tak zwanym pierwiastku ludzkim. Pozornie mało ważnym, a często decydującym. Możesz wiele planować i tworzyć wyidealizowane wizje rzeczywistości. Tyle, że wtedy zjawia się inny człowiek, który często zderza Cię
z prawdziwym życiem. I jeśli Twoja silna wola nie ma tak wielkiej mocy, jak mogłoby się wydawać, ulegniesz. Dasz się skusić, a odwrotu nie będzie. Choćbyś nie wiem jak długo wpatrywał się w szklaną powierzchnię, ona już nigdy nie będzie gładka.
I możesz tak siedzieć i siedzieć, patrzeć i patrzeć i coraz bardziej się dołować. Ale jest jeszcze inna droga, niełatwa, ale bardziej produktywna. Zamiast zatrzymywać wzrok na czymś, na co nie masz już wpływu, możesz spróbować polerować szkło, by stawało się coraz bardziej czyste. Rysa nie zniknie, ale zawsze może stać się mniej widoczna. Widoczna po to, by przypominać. Że słowa 'nigdy' lepiej pozbyć się ze swojego słownika. 

czwartek, 24 lipca 2014

Ranek nieraz przynosi radę, a noc często odmienia myśli.

Nieprzespana noc. Coś, czego chyba doświadczył każdy śmiertelnik. Zdarza się z różnych powodów. Czasem dziecku rośnie pierwszy ząbek i musi to głośno wyartykułować. Innym razem impreza była tak dobra, że sen poszedł w odstawkę. Niekiedy zdarzają się noce tak jasne z powodu pełni, że lepiej jest zatopić się w marzeniach niż zasłaniać nerwowo okna. Ale przychodzą też problemy, które najzwyczajniej w świecie spędzają sen z powiek.
I wtedy nie pomoże najcieplejsza na świecie kołdra, najwygodniejsze łóżko a nawet ktoś ukochany przy boku. To czas, gdy nikt i nic nie powinno Ci przeszkadzać w snuciu refleksji nad zakrętem, który, może nieoczekiwanie, zjawił się na Twej drodze.
Nie martw się, że następnego dnia będziesz nie do życia, a Twoja twarz pokaże jak bardzo jesteś zmęczony. Nie zastanawiaj się jak będziesz funkcjonować w kolejnym dniu, pełnym zwrotów akcji. Daj sobie przestrzeń, by zastanowić się nad czymś, co tak bardzo zaprząta Ci głowę.
Dlatego, że kiedy z ciężkimi powiekami zwleczesz się z łóżka, może okazać się, że wstałeś
z lekkim sercem. Że czas poświęcony na myślenie nie był czasem zmarnowanym. Zmieniło się Twoje nastawienie, a coś, co wydawało się przeszkodą nie do przeskoczenia, stało się jedynie mało znaczącą błahostką. Wreszcie dałeś szansę na zatrzymanie się komuś, kto naprawdę na nią zasługuje. A tą osobą jesteś Ty sam!